Dzięki tym innowacyjnym mikroigłom już nigdy nie kupimy nieświeżej żywności

O plastrach z mikroigłami słyszymy regularnie od pewnego czasu i wygląda na to, że rozwiązanie to w końcu zaczyna wychodzić poza zakres działań akademickich i być może już niebawem zobaczymy je w codziennym życiu.

Dzięki tym innowacyjnym mikroigłom już nigdy nie kupimy nieświeżej żywności
Dzięki tym innowacyjnym mikroigłom już nigdy nie kupimy nieświeżej żywnościGeekweek

Do tej pory naukowcy skupiali się głównie na plastrach z mikroigłami jako nowym sposobie bezbolesnego podawania leków przez skórę, a teraz udało się zaadaptować tę technologię również do innej branży, a mianowicie wykrywania zepsutego pożywienia. Tradycyjnie taki plaster składa się z polimerowego kwadratu, pokrytego od spodu maleńkimi wypełnionymi lekarstwami kolcami, które bezboleśnie penetrują górną warstwę skóry, a następnie rozpadają się, uwalniając medykamenty do krwiobiegu, poprzez otaczający komórki płyn wewnątrzkomórkowy. W przypadku zastosowania spożywczego potrzebne były jednak pewne zmiany, które opracował zespół MIT pod kierunkiem profesorów Benedetto Marelliego i A. Johna Harta.

Nowy plaster jest zrobiony z fibroiny jedwabiu, czyli jadalnego białka pozyskiwanego z kokonów ciem oraz dwóch bioatramentowych polimerów. Jeden z nich jest wrażliwy na cząsteczki obecne w bakterii E.coli, a drugi na poziomy pH najczęściej wiązane z zepsutą żywnością. W obu przypadkach polimer zmienia kolor, jeśli wykryje odchyły od dopuszczalnej normy. A jak to będzie działać? Kiedy plaster zostaje dociśnięty do powierzchni świeżego produktu, igły (każda o długości ok. 1,6 mm i szerokości 600 mikronów) będą miały kontakt z płynami w jego wnętrzu - zdaniem badaczy to dużo lepsza metoda niż badanie powierzchniowe, które może zostać przekłamane przez wiele czynników.

W laboratorium naukowcy naszpikowali surowe filety rybne roztworem E.coli i bakterią Salmonelli oraz przygotowali czyste płaty testowe, a następnie umieścili na nich plastry. Każdy z nich miał bioatrament reagujący na E.coli ułożony w kształt litery E i biotrament reagujący na ph w kształcie litery C. Po ok. 16 godzinach w temperaturze pokojowej litera E zmieniła kolor z niebieskiego na czerwony, ale tylko w próbkach faktycznie zawierających E.coli. Co ciekawe, kilka godzin później E i C we wszystkich próbkach zmieniły kolor na czerwony, co wskazuje z kolei, że wszystkie się popsuły, bo za długo były przechowywane poza lodówką. Naukowcy pracują teraz nad przyspieszeniem czasu reakcji, a także wrażliwością plastrów na większą liczbę skażeń i mają nadzieję, że już niebawem ich metoda będzie powszechnie stosowana. Jeśli nie na każdym produkcie w sklepie (co w najbliższej przyszłości może być jeszcze trudne), to chociaż przy procesie produkcji czy transportu na kilku próbkach.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. MIT

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas