Rząd USA i Wielkiej Brytanii inwestuje w system fałszowania rzeczywistości

Technologia DeepFake pozwala umieszczać słowa w ustach polityków i znanych osobistości, jakich nigdy nie wypowiedzieli. Cieszy się ona ogromną popularnością.

Nowe zdobycze techniki związane z szybkim rozwojem sztucznej inteligencji pozwalają tworzyć przerażające systemy, o jakich nie śniło się nikomu jeszcze dekadę temu. Najgorsze, że przez nie przyszło nam żyć w czasach, w których coraz ciężej jest nam odróżnić fikcję od rzeczywistości.

Taka sytuacja pozwala rządom i organizacjom siać swoją propagandę i tworzyć w naszych mózgach taką wizję świata, jaką sobie tylko zapragną. O tym, jak potężną bronią technologiczną dysponują teraz np. tajne ugrupowania i rządy krajów, mogliśmy przekonać się niedawno przy okazji sfałszowanych filmów z Barackiem Obamą i Donaldem Trumpem w roli głównej.

Reklama

Zainteresowane rozwojem takich technologii są m.in. amerykańskie, brytyjskie władze. Niedawno DARPA przeznaczyła ogromne fundusze na przyspieszenie postępów prac nad takimi systemami. Oprogramowanie ma być wspomagane sztuczną inteligencją i nie tylko będzie w stanie tworzyć takie zmanipulowane filmy, ale również wykryć wszelakie próby fałszerstw dokonywanych przez innych.

Podobne plany realizuje rząd Wielkiej Brytanii, który przeznaczył blisko 100 tysięcy dolarów dla firm specjalizujących się w tworzeniu takich technologii. Oba kraje obawiają się, że w końcu dojdzie do momentu, gdy przestępcy przygotują film z np. prezydentem USA grożącym przywódcy jakiegoś atomowego kraju. Taka akcja może doprowadzić ostatecznie do poważnego kryzysu jądrowego, a nawet wywołania wojny.

W grę wchodzą też manipulacje związane ze znanymi postaciami mediów społecznościowych i polityki. Takie działania mogą doprowadzić do zamachu na demokrację, wolność poglądów i świadome wybory milionów ludzi. Dlatego rządy chcą stworzyć cały system wykrywania tego typu fałszerstw, aby pokazać społeczeństwu, że panują nad sytuacją i mogą być obdarzeni przez nich zaufaniem publicznym.

Rząd USA i Wielkiej Brytanii zamierza docelowo przy pomocy takiego oprogramowania skanować materiały wideo w Internecie w poszukiwaniu fałszerstw i zawczasu neutralizować nadchodzące zagrożenie. I nie powinniśmy się temu dziwić, w końcu wielu uważa, że III wojna światowa trwa już od dawna w przestrzeni globalnej sieci. Dziwi tylko fakt, że takimi technologiami nie interesują się władze YouTube, którym najbardziej powinno zależeć na pokazywaniu 2 miliardom swoim użytkowników świata takim, jaki jest w rzeczywistości.

Źródło: GeekWeek.pl/CNN / Fot. Deep Video Portraits/Stanford University

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy