Stracił dwie ręce. Zbudował je sobie sam

Kiedy w jego dłoniach wybuchła bomba, wydawało się, że do końca życia pozostanie kaleką skazanym na pomoc rodziny. Dzięki pomysłowości i pracowitości udało mu się jednak tragedię obrócić w sukces. Dziś pomaga innym potrzebującym, a o jego wyczynach wie niemal cały świat.

Są ludzie, którzy nigdy się nie poddają, których nie złamie nawet najgorsza tragedia. Czasem mówi się o nich, że są z żelaza i w tym przypadku jest to bardzo adekwatne porównanie.

53-letni Sun Jifa, chiński rolnik, który stracił w wypadku obie dłonie i części przedramion, nie był w stanie sfinansować sobie zakupu protez. Postanowił więc zbudować je samemu. Na tym jednak nie poprzestał. Po tym, jak zyskał światowy rozgłos, postanowił pomóc innym potrzebującym. Produkuje protezy własnego pomysłu i sprzedaje je za cenę dziesięć razy niższą niż koszt najtańszych protez "szpitalnych".

Reklama

Sun przyznaje, że dłonie stracił w głupi sposób. Konstruowana przez niego bomba, która miała posłużyć do połowu ryb (tzw. blast fishing), eksplodowała mu w rękach. Z dnia na dzień stał się kaleką. Nie był w stanie pracować, stał się ciężarem dla rodziny. Ta myśl dobijała go tym bardziej, że nie miał funduszy na zakup niezwykle drogich protez.

"Protezy kosztowały fortunę, a ja nie chciałem żyć z atrapami dłoni, które oferował mi lokalny szpital" - wspomina rolnik konstruktor.

Finansowe kłopoty nie okazały się na szczęście barierą nie do pokonania. Chińczyk wpadł na pomysł samodzielnego wykonania bionicznych protez dłoni i przedramion. Projektowanie prototypów i wykonanie nowych rąk trwało (oczywiście przy pomocy znajomych i rodziny) aż osiem lat, ale zakończyło się sukcesem. Sun Jifa wrócił do życia!

"Teraz, przy użyciu nowych rąk, mogę pomóc rodzinie w ciężkiej harówce. Mogę pracować na roli, nie jestem już bezużyteczny" - cieszył się Sun. Ale dzięki bionicznym dłoniom mógł nie tylko znowu pracować. Po latach był w stanie przytulić swe dzieci, jeść posiłki, a nawet prowadzić traktor, motocykl czy zapalić papierosa! Dziś, gdy pędzi na swoim dwusuwie przez wieś, wygląda niczym bioniczny chiński James Dean.

Bardziej trafne byłoby tu jednak porównanie do Adama Słodowego. Protezy skonstruowane przez Suna są niezwykle przemyślane, precyzyjne i idealnie dopasowane. Każda waży nieco mniej niż kilogram.

"Specjalne cięgna przenoszą siłę z mojego łokcia do palców, pozwalając na chwytanie i trzymanie przedmiotów. Tak działa lewa ręka. W prawej ruch dwóch kości, które zostały mi w przedramieniu, umożliwia mi zaciskanie dłoni" - objaśnia konstruktor.

Wieść o tym, że Sun po latach nagle wrócił do pracy na roli, błyskawicznie obiegła wieś. "Nie miał rąk, a teraz znów ma i pracuje" - dziwili się mieszkańcy malutkiego Guanmashan, położonego na północy Chin. 53-latek z dnia na dzień stał się lokalnym celebrytą, a do jego drzwi zaczęli pukać dziennikarze. Sam już nie pamięta, ilu wywiadów udzielił. Dla każdego jednak znalazł czas, by cierpliwie odpowiadać na dziesiątki zadawanych pytań i pozować do zdjęć.

Dziś Sun nadal jest celebrytą, ale nie pracuje już w polu. Paradoksalnie - z tragedii, która mu się przytrafiła, uczynił całkiem nieźle prosperujący biznes. W zaciszu warsztatu konstruuje kolejne amatorskie protezy, które następnie sprzedaje po ok. 3000 juanów (500 dolarów). Na brak zleceń nie narzeka. Do tej pory wyprodukował 1000 protez, co oznacza, że pomógł kilkuset osobom, będących w potrzebie jak on osiem lat temu.

Klienci są zachwyceni. Za jedną dziesiątą ceny najtańszych szpitalnych protez dostają może nie najpiękniejszą, ale za to działającą imitację przedramienia.

"Zwykłe protezy nie są tak mocne jak te, które produkuje Sun. Dzięki niemu mogę pracować przy maszynach, tak jak przed amputacją, a także wykonywać inne prace" - cieszy się Li Yanzhong, jeden z klientów przedsiębiorczego Chińczyka, dzięki któremu powiedzenie "podać komuś pomocną dłoń" nabrało zupełnie nowego znaczenia...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: amputacja | proteza | chińczyk | dziennikarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy