Pierwszy na świecie rubin wyhodowany już w biżuterii. Przełom?

Badaczka UWE Bristol opracowała technikę chemiczną, która pozwala na uformowanie pełnowymiarowego rubinu wewnątrz metalowych struktur, czyli bezpośrednio w biżuterii. Co więcej, kamień powstaje z odpadów jubilerskich, co może zrewolucjonizować branżę.

Badaczka UWE Bristol opracowała technikę chemiczną, która pozwala na uformowanie pełnowymiarowego rubinu wewnątrz metalowych struktur, czyli bezpośrednio w biżuterii. Co więcej, kamień powstaje z odpadów jubilerskich, co może zrewolucjonizować branżę.
Nie zauważysz różnicy. Bo jej nie ma! To innowacyjna technika formowania rubinów /University of the West of England /domena publiczna

Sofie Boons spędziła ostatnie cztery lata nad rozwojem procesu, który umożliwia formowanie materiału odpadowego wewnątrz metalowych struktur. A mówiąc precyzyjniej, "wyhodowała" pełnowymiarowy rubin bezpośrednio w metalowym pierścionku. Jej zdaniem ten nowatorski proces, kwestionujący tradycyjne poglądy na temat kamieni hodowanych w laboratorium, może przyczynić się do transformacji przemysłu jubilerskiego. 

Wyjaśnijmy tu krótko, że kamienie szlachetne formowane w laboratorium to rosnący trend, który zdaniem ekspertów będzie jeszcze przybierał na sile. W 2018 r. wartość światowego sektora biżuterii z samymi tylko diamentami syntetycznymi wynosiła 2 mld dolarów, a do roku 2035 może osiągnąć ich zdaniem 15 mld dolarów. Zwłaszcza że kamienie syntetyczne produkowane w warunkach laboratoryjnych nie różnią się od kopalnianych pod względem chemicznym. 

Reklama

Z laboratorium czy z kopalni? Bez różnicy

Kilka lat temu amerykańska Federalna Komisja Handlu ogłosiła, że aktualna definicja diamentu odnosi się do jego składu chemicznego, a nie do źródła pochodzenia. Tym samym diament powstały w laboratorium i posiadający parametry kamienia pozyskiwanego metodą tradycyjną, uznaje się za pełnoprawny diament. Tak samo jest w przypadku rubinów, co podkreśla prof. Boons:

A jak to działa? Sofie Boons rozpoczęła proces, umieszczając maleńki fragment prawdziwego rubinu w platynowej oprawie, a następnie zastosowała czynnik chemiczny zwany "flux", który obniża temperaturę, umożliwiając wzrost kamienia w piecu. Jak wyjaśnia, w przeciwieństwie do klejnotów hodowanych od podstaw w laboratorium, które mogą być energochłonne lub klejnotów wydobywanych z ziemi w sposób niezrównoważony, wytworzenie jej rubinów zajmuje zaledwie kilka dni i "pięć godzin energii". W razie potrzeby można wydłużyć ten czas, bo jak dodaje autorka techniki, np. 50 godzin daje kryształy większe i nieco czystsze.

Piękny rubin dla każdego. I neutralny dla środowiska

Prof. Boons uważa, że cały ten proces jest przełomem i ma nadzieję, że podważy długo utrzymywane przekonanie, że kamienie hodowane w laboratorium są "syntetyczne" lub gorsze od wydobywanych. Podkreśla też, że ta metoda jest całkowicie innowacyjna i zrównoważona, bo pozwala wykorzystać odpady jubilerskie, które powstają, gdy jubilerzy docinają kamienie do określonego kształtu, by zmaksymalizować ich blask i atrakcyjność wizualną albo obrabiają te wyszczerbione. Ten nowy proces pozwala wykorzystać pozostałe fragmenty do hodowania większych kamieni bezpośrednio w metalowych strukturach. 

Eksperci nie mają zaś wątpliwości, że korzyści środowiskowe wynikające ze zrównoważonej techniki hodowli kamieni prof. Boons są nie do przecenienia, bo wydobywanie kamieni szlachetnych ma wiele negatywnych skutków dla środowiska, takich jak erozja gleby. Co więcej, tak formowane kamienie szlachetne są tańsze od wydobywanych, więc łatwiej dostępne dla przeciętnego Kowalskiego czy Smitha.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kamienie szlachetne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy