Test Faceta: Peugeot 208 GTI - bezczelny chuligan
Rozrabia, prowokuje, namawia do złego. Zaczepia innych, aby potem z szyderczym uśmiechem nakopać im do tyłka. Jest bezczelnym chuliganem, ale nie sposób go nie lubić. Ma uroczą aparycję, no i pochodzi z dobrego francuskiego domu. Przed wami Peugeot 208 GTI. Zawadiaka, z którym udało nam się zaprzyjaźnić.
GTI - te trzy literki dla Peugeota znaczą bardzo wiele. Już od 30 lat model oznaczany w ten sposób kojarzy się z małym, zwinnym i szybkim samochodem.
Początek serii dał legendarny 205 GTI, okrzyknięty przez wielu ekspertów jednym z najlepiej prowadzących się samochodów swej epoki. Trzy dekady później z dziedzictwa swojego motoryzacyjnego "pradziadka" czerpie właśnie 208. Czy uczeń przerósł mistrza? O tym chcieliśmy przekonać się od dawna.
Spędziliśmy razem tydzień. Tydzień przepełniony adrenaliną, pachnący wysokooktanową benzyną i naznaczony prędkością. Bo 208 GTI to samochód, którym oczywiście można jeździć powoli, wręcz majestatycznie. Ale czy wypada? Oczywiście, że nie. Bo jeśli do dyspozycji ma się 200 narowistych koni mechanicznych, to nieskorzystanie z nich byłoby przecież grzechem zaniechania...
A więc korzystałem. I muszę przyznać jak na spowiedzi, że świętoszkiem nie byłem. Czasem wracając do domu specjalnie wybierałem dłuższą trasę, aby jeszcze nacieszyć się Peugeotem. Podczas tych przejażdżek zdarzało mi się przekroczyć prędkość a nawet podpuszczać innych kierowców, tylko po to, żeby jeszcze raz usłyszeć kojący świst turbosprężarki i ujrzeć potem ich zdziwione miny. Ale czy to do końca moja wina? Przecież gdyby nie zawadiacki temperament 208 GTI, jechałbym do domu niczym "skodziarz" na działkę...
Raptem kilka minut po odbiorze auta przyszedł czas na pierwszy test. Droga wylotowa z Warszawy. Wyłączam kontrolę trakcji, ustawiam się pod sygnalizacją świetlną. Spoglądam w prawo - na sąsiednim pasie kolega daje znać, że za chwilę przeprowadzamy próbę sił. Wyprostowanym kciukiem pokazuję mu, że podejmuję rękawicę. Czerwone, żółte, zielone - ruszamy!
Pierwszy bieg, odcinka, drugi, odcinka i trzeci. Na każdym z nich krótki pisk opon informuje mnie, że chwilowo zrywam przyczepność kół, ale startuję jak pocisk. W lusterku widzę oddalający się czerwony punkt. 122-konne 205 GTI nie ma szans w tym nierównym boju, choć daje z siebie wszystko. 80 koni różnicy i technologiczna przepaść są jednak nie do przeskoczenia. To jednak nie może dziwić.
Zjeżdżamy na parking. Ustawiamy wozy obok siebie. 205 GTI kontra 208 GTI. Nowy maluch Peugeota wcale nie jest już taki mały. Urósł w porównaniu ze swoim legendarnym poprzednikiem. Jest dłuższy, szerszy i ogólnie masywniejszy. Toczy się na 17-calowych kołach wyposażonych w niskoprofilowe opony. Ma gigantyczną przednią szybę i masywne słupki, za to krótszą maskę. No i jest naszpikowany elektroniką. Czujniki parkowania z tyłu, z przodu i po bokach. Masa poduszek powietrznych i systemów kontroli trakcji.
Szukamy ewidentnych podobieństw między naszymi wozami. Niewiele ich tu zostało. Zupełnie inna bryła, wnętrze jak nie z tej planety. Ksenony i ledy, kontra zwykłe żarówki. Większe zaciski i tarcze hamulcowe. Jedynie zasłonka panoramicznego dachu przypomina tę, stosowaną w 205-tkach. Dyskretne oznaczenia "GTI" na tylnych słupkach to również nawiązanie do swojego poprzednika sprzed lat. No cóż, być może to za wcześnie na odnajdywanie analogii?
Czas ruszyć w dalszą trasę. Żegnam kolegę i ruszam na podbój autostrad. Tam okupuję głównie lewy pas. Sprawdzam, jak 208 czuje się podczas wyprzedzania. Sześciobiegowa, manualna skrzynia biegów sprawuje się wyśmienicie. Nawet na piątym biegu samochód doskonale przyspiesza. I cały czas prowadzi się stabilnie. Na pokładzie absolutnie nie czuć prędkości, ani nie słychać szumu wiatru. Za kierownicą małego wojownika z lwem na masce, awansujemy do ligi, w której grają o wiele mocniejsi przeciwnicy. Gdy mknę perłowobiałym GTI, na prawo posłusznie zjeżdża nawet dokazujące na szosie Subaru Impreza.
Kątem oka badam na reakcje innych kierowców. Spoglądają z zaciekawieniem, bo 208 GTI przykuwa wzrok. Po tygodniu zauważam pewną prawidłowość - auto podoba się kierowcom, którzy mają zacięcie do szybkiej jazdy. Ci którzy prowadzili kiedyś sportowego hatchbacka, bądź próbowali swoich sił w rajdach - po prostu wiedzą "o co chodzi". A czy podoba się kobietom? - zapytacie. To już zupełnie inna historia.
"Ojej, jaki on jest ładny w środku!" - to pierwsza reakcja większości kobiet, przed którymi otwierałem drzwi do 208 GTI. Powierzchowność to ważna rzecz, ale przecież tak naprawdę liczy się wnętrze. A wnętrze jest mocną stroną małego Peugeota i podkreśla jego zadziorny charakter.
Dominującą czerń przenikają czerwone akcenty. Znajdziemy je na kierownicy, fotelach, pasach bezpieczeństwa, a nawet na nitce, której użyto do obszycia kokpitu skóropodobnym materiałem. Na czerwono podświetlono również obramówki obrotomierza i prędkościomierza. Stylistycznym zgrzytem jest za to niebieska ledowa taśma, którą umieszczono tuż pod panoramicznym, szklanym dachem. Powinna być również czerwona, choć szczerze mówiąc - lepiej, gdyby jej tam w ogóle nie było.
Jeśli mowa o zgrzytach, to nie przypadła nam do gustu także gałka zmiany biegów. Gdyby wykonano ją z bardziej szlachetnego materiału, doznania z jazdy 208 GTI mogłyby być ciut lepsze. Również dwukolorowe uchwyty drzwi nie wyglądają najlepiej. Nieco do życzenia pozostawia jakość ich malowania.
Kontynuując wędrówkę po wnętrzu 208-ki, pochwalić należy system nagłośnienia. Sygnowany jest on przez firmę JBL i musimy przyznać, że spisuje się bardzo poprawnie. W schowku odnajdziemy zmieniarkę płyt, w bagażniku zabudowany subwoofer, który minimalnie ogranicza ilość miejsca na bagaż. Oczywiście na konsoli środkowej odnajdziemy gniazdo USB, dzięki czemu będziemy mogli zabrać w podróż ulubioną muzykę na pendrive.
Za małą, sportową i znakomicie wyprofilowaną kierownicą 208-ki można się poczuć naprawdę znakomicie. Pozycja kierowcy jest bardzo wygodna, a rozplanowanie przycisków nie każe nam co chwila sięgać do instrukcji obsługi. Tak naprawdę to nie zaglądaliśmy tam ani razu. O komfort dba także wydajnie działająca klimatyzacja, która szybko schładza wnętrze nawet w największe upały.
Prawdziwą zagadkę stanowi za to układ wydechowy, który ciężko jednoznacznie ocenić. Z jednej strony jest on cichy, dzięki czemu nawet przy szybszej jeździe w aucie można swobodnie rozmawiać, czy słuchać muzyki. Z drugiej zaś, czasem brakuje mu charakteru. Czegoś więcej, niż tylko lekkiej chrypki. Wiadomo, że 4-cylindrowe 1.6 nie będzie bulgotać jak rasowe V12, ale nad rykiem swojego sportowego lwa inżynierowie Peugeota mogliby nieco popracować.
To jednak tylko detale. Ogólna ocena testowanego wozu musi wypaść pozytywnie. Bo choć 208 GTI nigdy nie będzie wozem prawdziwego maczo, to możesz być pewny, że mając go w swojej "stajni", nie będziesz narzekał na nudę i nie pozostaniesz niezauważony. Małe lwiątko jest uzależniająco szybkie i bardzo łatwe w prowadzeniu, świetnie przyspiesza, dobrze hamuje i naprawdę nieźle wygląda.
A że jest kompletnie innym autem, niż 205 GTI? To nie do końca prawda. Podobnie jak protoplasta został stworzony do dawania frajdy z jazdy i ze swojego zadania wywiązuje się znakomicie. I jeśli w 1984 sportową "dwieściepiątkę" określano mianem "pocket rocket", to trzydzieści lat później, jego prawnuk również w pełni zasługuje na to miano.
Rafał Walerowski
Co uwielbiamy:
- mała kierownica
- prowadzenie
- przyspieszenie
- charakter
Co doceniamy:
- kubełkowe fotele
- sportowe akcenty
- hamulce
- audio JBL
Do poprawki:
- pomruk wydechu
- uchwyty drzwi
- gałka zmiany biegów
- ledowe podświetlenie szyberdachu