Kordyceps chiński: Himalajski pasożyt wart setki tysięcy

Kordyceps chiński lub yartsa gunbu, jak nazywają go miejscowi, to pasożytniczy grzyb atakujący gąsienice ciem, żyjących na Wyżynie Tybetańskiej. Na pierwszy rzut oka brzmi to jak nudna informacja, atrakcyjna jedynie dla garstki miłośników mykologii. Ale gdy spojrzy się na ceny i rzekome właściwości tajemniczego grzyba, robi się o wiele ciekawiej.

article cover
Kevin FrayerGetty Images

Kordyceps chiński: Himalajski pasożyt wart setki tysięcy

Kordyceps chiński lub yartsa gunbu, jak nazywają go miejscowi, to pasożytniczy grzyb atakujący gąsienice ciem, żyjących na Wyżynie Tybetańskiej. Na pierwszy rzut oka brzmi to jak nudna informacja, atrakcyjna jedynie dla garstki miłośników mykologii. Ale gdy spojrzy się na ceny i rzekome właściwości tajemniczego grzyba, robi się o wiele ciekawiej.

Jednym z nich jest grzyb po polsku nazywany „kordycepsem chińskim”, ale według najnowszych wytycznych określenie to nie jest prawidłowe. Używa się więc łacińskiej nazwy Ophiocordyceps sinensis lub tybetańskiego „yartsa gunbu”, oznaczającej „zimowego robaka w letniej trawie”.Kevin FrayerGetty Images
Pomimo daleko posuniętego rozwoju nauki niedostępne rejony Tybetu nadal kryją w sobie wiele zagadek, na których rozwiązanie czekamy.Kevin FrayerGetty Images
Cena Ophiocordyceps sinensis na rynku detalicznym dochodzi do 100 tys. dolarów za kilogram, sprawiając, iż jest on bezsprzecznie najdroższym pasożytem na świecie.Kevin FrayerGetty Images
Yartsa gunbu to grzyb, który gnieździ się w ciałach larw niesobki chmielanki – ćmy, nazywanej przez niektórych „motylem-duchem”. Atakuje najczęściej w lecie, kiedy owady zrzucają powłoki i są najbardziej narażone na wszelkie infekcje.Kevin FrayerGetty Images
Na początku lat 90. po tym, jak chińscy lekkoatleci zaczęli bić rekordy w swoich dyscyplinach, jeden z trenerów zdradził, iż suplementuje swoich zawodników tybetańskim grzybem. To zwiększyło popyt na yartsa gunbu na całym świecie, choć rewelacje te do dzisiaj nie zostały potwierdzone naukowo, a zawodnicy mogli zwyczajnie stosować doping, co wśród chińskich sportowców nie jest niczym niecodziennym.Kevin FrayerGetty Images
To stamtąd pochodzi wiele egzotycznych, „cudownych” specyfików, które rzekomo leczą wszystkie znane ludzkości dolegliwości. Kevin FrayerGetty Images
Wraz ze wzrostem grzyb dokonuje iście bestialskiego aktu. Wysysa życiodajne płyny ze swojego żywiciela i „wypycha” go z naturalnej powłoki, tworząc charakterystyczny korzeń. To właśnie on jest najbardziej cenioną częścią całej tej makabrycznej konstrukcji.Kevin FrayerGetty Images
Chętnych jednak nie brakuje. Nawet jeśli na kilogramie Ophiocordyceps sinensis zarobią kilkaset dolarów, jest to dla nich znaczący zastrzyk gotówki.Kevin FrayerGetty Images
Yartsa gunbu ma ponoć szereg właściwości leczniczych, choć żadna z nich nie została jak dotąd udokumentowana. Mówi się, że wyciąg z grzyba dodaje sił witalnych, poprawia kondycję i przede wszystkim potencję, działając jak potężny afrodyzjak.Kevin FrayerGetty Images
Za zbierania i sprzedaży yartsa gunbu utrzymują się całe rodziny zamieszkujące rejony Tybetu i Bhutanu. Ludzie ci za dostarczenie surowego produktu nie otrzymują oczywiście takiej fortuny, jaką zarobić może sprzedawca podbijający cenę do maksimum.Kevin FrayerGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas