Elon Musk ma problemy. Szczątki prototypu SN11 spadły 7 kilometrów od miejsca wybuchu
Szef SpaceX od jakiegoś czasu ma na pieńku z Amerykańską Federalną Administracją Lotnictwa, a wczorajsza eksplozja prototypu statku Starship może tylko pogorszyć jego sytuację.
Przypominamy, że wczoraj inżynierowie ze SpaceX przeprowadzili lot statku SN11. Niestety, już po starcie doszło do problemów z jednym z silników pojazdu. Po wzbiciu się na wysokość ok. 10 kilometrów, prototyp zaczął zachowywać się w dziwny sposób. Ostatecznie eksplodował tuż nad ośrodkiem testowym w teksańską Boca Chica.
Okazuje się, że eksplozja była tak potężna, że szczątki pojazdu spadły aż 7 kilometrów od miejsca startu. Gene Blevins znalazł wczoraj na plaży prawdopodobnie osłonę termiczną, która znajduje się w komorze silników Raptor.
Niemal 7 kilometrów to bardzo daleko, w końcu mówimy tylko o wybuchu na małej wysokości. Na szczęście ośrodek leży nad Zatoką Meksykańską, gdzie mieszka kilkaset osób, zatem jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś ucierpi. Sytuacja diametralnie odmieni się, gdy SpaceX zacznie wykonywać pierwsze loty orbitalne.