Próbka planetoidy Bennu z misji OSIRIS-REx rozpoczęła dwuletnią podróż na Ziemię

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pojemnik z próbką wyląduje na pustyni w Utah we wrześniu 2023 roku, dostarczając naukowcom wyjątkowego materiału do badań.

Pod koniec października ubiegłego roku NASA poinformowała o szczęśliwym zakończeniu historycznej i najbardziej chyba wymagającej misji w swojej historii, której celem było pobranie przez sondę OSIRIS-REx próbki tajemniczej planetoidy Bennu. Całe przedsięwzięcie odbywało się 200 milionów kilometrów od Ziemi, a naukowcy Amerykańskiej Agencji Kosmicznej mierzyli się z takim zadaniem po raz pierwszy. Najwyraźniej jednak dwuletnie obserwacje Bennu i doświadczenie inżynierów NASA zrobiły swoje - udało się dokładanie zmapować powierzchnię planetoidy, stworzyć jej mapę 3D, wylądować i pobrać próbkę.

Reklama

Przypominamy, że Bennu to kosmiczna skała o średnicy 560 metrów i wadze 70 milionów ton, która porusza się z prędkością 28 km/s, obiega Słońce co 437 dni i znajduje się... na linii kolizyjnej z naszą planetą, zbliżając się do niej co 6 lat. Astronomowie sugerują, że będzie stanowiła dla Ziemi potencjalne zagrożenie już relatywnie niedługo, bo w 2135 roku. Prawdopodobieństwo uderzenia jest relatywnie nieduże i wynosi zaledwie 1:2700, ale gdyby do niego doszło, to wywołałoby wybuch o sile 1,15 gigaton TNT. Tyle że Bennu to nie tylko zagrożenie, ale i możliwa odpowiedź na wiele nurtujących nas pytań dotyczących Układu Słonecznego, w tym i naszej planety, np. pochodzenia na niej życia.

Próbki ważą między 200 a 400 gramów, chociaż naukowcy pierwotnie liczyli na dosłownie 60 gramów regolitu i po dostarczeniu na Ziemię przejdą gruntowne wieloletnie badania w wielu amerykańskich laboratoriach - tyle że na ten moment przyjdzie nam jeszcze poczekać, bo chociaż NASA poinformowała właśnie, że sonda OSIRIS-REx wyruszyła w drogę powrotną w kierunku Ziemi, to jej podróż zajmie dwa lata i próbki wylądują na pustyni w Utah dopiero 24 września 2023 roku. Jak jednak podkreśla agencja, proces będzie bardzo wymagający, dlatego odbywać się będzie etapami - OSIRIS-REx najpierw zbliży się do Ziemi na odległość 10 000 kilometrów, następnie we wrześniu 2022 roku podleci na odległość 2500 km, a później jeszcze bliżej. Przy odpowiedniej odległości zrzuci pojemnik z próbkami, który wyposażony jest w spadochron, pozwalający na bezpieczne lądowanie. 

Jeśli jednak wystąpią jakieś problemy, to NASA ma plan B i sonda podejmie drugą próbę zrzutu w 2025 roku, bo najważniejsze jest tu dostarczenie próbek na Ziemię w stanie nienaruszonym. A czego będziemy w nich szukać? Głównie materiału organicznego, który mógłby wyjaśnić, czy asteroidy pomogły dostarczyć na Ziemię składniki niezbędne do życia, jakie znamy obecnie, bo szacuje się, że Bennu krąży w kosmosie od czasów formowania naszego układu słonecznego 4,5 mld lat temu. Jak tłumaczy Thomas Zurbuchen z NASA: - Wiele osiągnięć OSIRIS-REx zademonstrowało innowacyjny sposób rozwoju eksploracji w czasie rzeczywistym. Zespół stanął na wysokości zadania, dzięki czemu pierwotny fragment naszego układu słonecznego zmierza właśnie na Ziemię, gdzie wiele generacji naukowców będzie mogło odkryć jego sekrety.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy