Przez 134 lata pozostawała w ukryciu. Jej istnienie potwierdzili amatorzy astronomii

Międzynarodowa grupa amatorów astronomii ogłosiła odkrycie nowej mgławicy blisko Galaktyki Andromedy. Świat zastanawia się, jak to możliwe, że pomimo obecności w popularnym obszarze nieba, przez tak wiele lat pozostawała niezauważona.

Galaktyka Andromedy jest obiektem, który bez cienia wątpliwości zaliczyć można do zbioru tych najbardziej znanych na północnym nieboskłonie. Na jej popularność wpływa przede wszystkim charakterystyczny wygląd, ale również jasność oraz rozmiary kątowe. Z tego też powodu obiekt jest bardzo łatwy nie tylko do zaobserwowania, ale również do sfotografowania i nierzadko staje się celem amatorów astrofotografii.

Pierwsze zdjęcie tej galaktyki w 1889 roku wykonał Isaac Roberts, będący brytyjskim astronomem. Historia fotografowania tego obszaru na nieboskłonie sięga zatem 134 lat. Mogłoby się z tego powodu wydawać, że Galaktyka Andromedy jest obiektem, o którym na przestrzeni dziesięcioleci dowiedzieliśmy się właściwie wszystkiego i mimo całego swojego uroku, raczej nie jest w stanie nas już niczym zaskoczyć. Jak się jednak okazuje, nic bardziej mylnego.

Reklama

Nowa mgławica na horyzoncie

Międzynarodowa grupa amatorów astronomii opublikowała właśnie artykuł naukowy na łamach czasopisma Research notes of the American Astronomical Society. Donoszą w nim o odkryciu nowej mgławicy emisyjnej, zlokalizowanej w pobliżu Galaktyki Andromedy. Została ona zauważona w paśmie zjonizowanego tlenu, a jej wymiary na niebie szacowane są na 1,5 stopnia długości oraz 0,45 stopnia szerokości.

Aby mieć stuprocentową pewność, co do tego sensacyjnego odkrycia, wykonano cztery oddzielne zdjęcia z trzech różnych lokalizacji na całym świecie, używając filtrów OIII pochodzących od różnych producentów. Każda z kolejnych astrofotografii rozwiewała wszelkie wątpliwości na temat istnienia tego obiektu.

Na tym etapie badań ciężko jest określić prawdziwą naturę odkrytej mgławicy. Zespół odkrywców wyjaśnia jej istnienie na kilka różnych sposobów, jednak ciężko stwierdzić, który z nich jest najbardziej prawdopodobny. Obecnie dużą sensacją jest odkrycie czegoś tak dużego w tak popularnym obszarze na niebie. Cały świat zadaje sobie pytanie o to, dlaczego przez tak wiele lat obiekt ten pozostawał niezauważony?

Mniej widoczna niż mogłoby się wydawać

Kluczem do odpowiedzi na to pytanie pozostaje subtelna widoczność owej mgławicy. Poza publikacją naukową w czasopiśmie, odkrywcy opublikowali fotografię odkrytej chmury zjonizowanego tlenu w mediach społecznościowych. Ukazuje ona strukturę mgławicy, która zdaje się być wyraźnie widoczna w sąsiedztwie Galaktyki Andromedy. Okazuje się, że jest to złudne przekonanie, ponieważ w rzeczywistości mgławica jest niemal niedostrzegalna.

Fotografia, która pojawiła się w mediach społecznościowych to efekt użycia ściśle specjalistycznego sprzętu, odpowiednich filtrów oraz technik astrofotograficznych, a także wielu godzin gimnastyki w programach do obróbki zdjęć. To właśnie dzięki wielu żmudnym procesom udało się przedstawić odkrycie w formie przystępnej dla statystycznego Kowalskiego

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy