Kolejny pracownik Amazona zmarł z powodu CoVID-19. Wcześniej odbyły się protesty
Tragiczne informacje zostały już oficjalnie potwierdzone przez koncern, więc nie ma mowy o pomyłce. Co równie ważne, chodzi o ten sam magazyn, który jako jeden z pierwszych wyszedł na ulicę w ramach protestu.
A mowa o centrum Amazona o nazwie JFK8, mieszczącym się na nowojorskim Staten Island, który już od początku marca zabiegał u swoich przełożonych o zwiększenie standardów bezpieczeństwa. To właśnie jego pracownicy jako jedni z pierwszych wyszli na ulicę w ramach protestu, próbując w ten sposób wymusić na koncernie zmianę podejścia. Częściowo się udało, bo po tej interwencji w magazynach wprowadzono pewne zmiany, w tym społeczne dystansowanie czy sprawdzanie temperatury u pracowników. Tyle że pracownicy twierdzą, że to wciąż kropla w morzu potrzeb, a standardy bezpieczeństwa wciąż nie są wystarczające, a ich praca często wymaga przebywania blisko siebie.
Może coś zmieni się w najbliższym czasie, bo Amazon podczas podawania swoich kwartalnych wyników zapowiedział, że przeznaczy 4 mld dolarów, czyli ekwiwalent spodziewanego zysku operacyjnego, na działania związane z koronawirusem w swoich placówkach. Niestety w żaden sposób nie pomoże to już pracownikowi, który 5 kwietnia zmarł z powodu Covid-19: - Jesteśmy głęboko zasmuceni startą współpracownika z naszej placówki na Staten Island, NY. Jego rodzina i osoby bliskie są w naszych myślach, a wspieramy również jego kolegów z pracy - twierdził przedstawiciel Amazona.
Wyrazy współczucia, choć istotne, nie pomogą również innym osobom, które już chorują, a niestety liczba osób zakażonych w szeregach Amazona ciągle rośnie. Jak informuje The Verge, w samym tylko JFK8 zachorowało już 29 osób, choć nie są to oficjalne dane, bo koncern nie zdecydował się ich podać. W związku z tym nie wiemy też, w ilu placówkach Amazona są przypadki Covid-19 i ile osób na niego choruje, ale szacując na podstawie informacji od pracowników, którzy dostają specjalne alerty, mówimy już o ponad 130 miejscach, częściowo z dziesiątkami zachorowań, jak w JFK8.
Rzecznik Amazona zapewnia jednak, że skala infekcji w JFK8 jest niższa niż w otaczających społecznościach i koncern wierzy, że wskazane przypadki nie są ze sobą połączone. I trudno się dziwić takiej retoryce, bo w innym przypadku mówilibyśmy o zakażeniach w pracy, więc kiepsko chronionym miejscu pracy, a to z pewnością nie wyglądałoby dobrze w połączeniu z informacją, że aby sprostać zwiększonej liczbie zamówień, Amazon zatrudnił ostatnio 175 tysięcy nowych osób! Mówiąc krótko, dobrze rozumiemy, że koncern chce sprostać wymaganiom klientów, którzy w czasie pandemii masowo przerzucili się na zakupy w sieci, ale nie powinien tego robić kosztem swoich pracowników, z których już 3 w samych tylko Stanach Zjednoczonych zmarło z powodu Covid-19. Nie wspominając już o tym, że potępianie protestów i zwolnienia z ich powodów również nie wyglądają dobrze.
Źródło: GeekWeek.pl/The Verge