Tak kończy się kupno taniego powerbanku z Chin. Nie warto na nich oszczędzać [FILM]

W sieci pojawia się coraz więcej nagrań, na których możemy zobaczyć efekt oszczędzania na oryginalnych produktach i zainteresowanie się kupnem tanich podróbek z Chin, nie spełniających żadnych norm bezpieczeństwa.

W tej kwestii biją na alarm nawet same chińskie media. W obliczu powstawania jak grzyby po deszczu coraz groźniejszych wypadków związanych z wybuchami powerbanków i akumulatorów do smartfonów czy hulajnóg, gazeta South China Morning Post przeprowadziła test kilku akumulatorów sprzedawanych w tamtejszych sklepach.

Rezultat eksperymentów powinien odstraszyć wszystkich tych, którzy mają zamiar oszczędzić i zakupić tanie powerbanki czy akumulatory do swoich gadżetów np. za pośrednictwem serwisów typu AliExpress. Dziennikarze ostrzegają, że połowa przetestowanych urządzeń sprzedawanych w Chinach nie spełnia norm bezpieczeństwa.

Reklama

Oznacza to, że w chwili ich użycia mogą zapalić się, a nawet wybuchnąć. Nie trzeba tłumaczyć, jak to może się skończyć. Niech za przykład posłuży ostatni wybuch akumulatora do hulajnogi w Warszawie (). Na pewno widzieliście efekty takiej eksplozji, a jeśli nie to możecie to nadrobić tutaj. Mówimy tu o zwykłej hulajnodze.

Testy objęły aż 73 różne urządzenia oferowane przez wiele chińskich firm. Aż w 29 z nich wykryto różne nieprawidłowości. Najczęściej ich pojemność była znacznie niższa niż ją przedstawiano, a w kilku urządzeniach miało to miejsce dlatego, że ogniwa zawierały piasek. Jeśli zobaczycie na aukcji powerbanki o pojemności 10 000 mAh za kwotę 15 złotych, to trzymajcie się od takich ofert z daleka.

Źródło: GeekWeek.pl/SCMP / Fot. SCMP

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy