Tramwaj XXI wieku już jeździ po wirtualnych szynach w Chinach

Pomysłów na usprawnienie komunikacji zbiorowej w metropoliach pojawiało się już wiele. Jedne były praktyczne, a innych realizacji nigdy nie doczekamy.

Pomysłów na usprawnienie komunikacji zbiorowej w metropoliach pojawiało się już wiele. Jedne były praktyczne, a innych realizacji nigdy nie doczekamy.

Chińczycy jakiś czas temu zaprezentowali futurystyczny pojazd o nazwie Transit Elevated Bus, który się zwyczajnie nie przyjął i rdzewieje w hangarze.

Tymczasem władze miasta Zhuzhou w czerwcu ubiegłego roku zainaugurowały projekt czegoś jeszcze bardziej niezwykłego, co dla odmiany ma przyszłość. Jest nim Autonomous Rapid Transit, czyli tramwaj, który porusza się po wirtualnych szynach.

Na pierwszy rzut oka nie różni się on od tego typu pojazdów, które możemy zobaczyć nawet w polskich miastach. Jednak futuryzm nie tkwi tutaj w wyglądzie, lecz w sposobie jego przemieszania się.

Reklama

ART ma gumowe koła jak autobus i jeździ po drodze, ale jego trasę wyznacza ukryta pod asfaltem sieć specjalnych czujników, po których porusza się on jak po szynach. Pomimo faktu, że kierowca/motorniczy może sterować pojazdem za pomocą kierownicy, to jednak normalnie porusza się on autonomicznie.

Skład testowy ma 32 metry długości, 3,4 metra szerokości i może na swój pokład zabrać do 307 pasażerów. ART porusza się z prędkością do 70 km/h i zasilany jest z baterii, które po 10-minutowym ładowaniu wystarczają na 25-kilometrową podróż. W przyszłości ma on być ładowany bezprzewodowo, przez linie ukryte pod drogą.

Twórcą tramwaju XXI wieku jest firma CRRC znana w Państwie Środka z budowy kolei dużych prędkości. Producenci wyliczyli, że jeden skład będzie kosztował ok. 9,6 mln złotych. ART już służy mieszkańcom chińskiego Zhuzhou.

Praktyczność takiego rozwiązania jest ogromna, ponieważ tramwaj może normalnie poruszać się po drodze, wraz z samochodami, więc dzięki temu wolne dwa pasy można przeznaczyć na budowę dodatkowych pasów ruchu dla samochodów.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. CGTN/YouTube

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama