Cyfrowy papier w czytniku Sony. Jest elastyczny i można po nim pisać. Tylko kosztuje za dużo

XXI wiek. Mam w kieszeni urządzenie dające dostęp do niemal całej wiedzy ludzkości i w kilkanaście sekund mogę nawiązać kontakt z osobami mieszkającymi na drugim końcu świata. W banku i urzędzie wciąż jednak muszę wysmarować swój podpis na papierze, by dokument był ważny.

Cyfrowy papier Sony
Cyfrowy papier Sonymateriały prasowe

Śmierć książki i papieru zapowiadano już dekady temu. Mimo że dostępne są komputery, tablety i czytniki, celulozowe arkusze wciąż mają się nie najgorzej. Trochę dlatego, że są po prostu wygodne, trochę, bo darzymy je pewną sympatią, ale zapewne dlatego, że nasza cywilizacja rozwinęła się dzięki wynalazkowi Gutenberga i papierowym nośnikom, a fundamenty trudno jest naruszyć.

Pewnie z tych powodów cały czas czytamy książki i podpisujemy się pod dokumentami, mimo że jest wiele innych, lepszych sposobów autoryzacji. Pewnie dlatego staramy się stworzyć cyfrowy papier, który będzie mieć wszystkie zalety celulozowego, ale nie będzie mieć jego wad.

Bardzo blisko celu jest Sony. Firma szykuje się do wprowadzenia na rynek 13-calowego, cyfrowego czytnika e-ink Digital Paper. Jego ekran ma rozdzielczość 1200 x 1600 pikseli i wyświetla 16 odcieni szarości. Można po nim pisać specjalnym stylusem. Jednak nie te cechy decydują o wyjątkowości Digital Paper. Zastosowany w nim ekran e-ink jest cienki jak kartka papieru i elastyczny. Może dziwić, że Sony wsadziło go do sztywnej plastikowej obudowy, ale celem nie było stworzenie giętkiego urządzenia. Chodziło o zmniejszenie wagi i podwyższenie odporności. Klasyczny, pokryty szkłem ekran w tym formacie ważyłby bardzo dużo. Byłby też mało odporny. Tymczasem Digital Paper waży 350 gramów, a upadek na ziemię w zasadzie nie może zrobić mu krzywdy. Bateria ma pozwolić na 3 tygodnie ciągłej pracy, a format ekranu umożliwi wyświetlanie pełnych dokumentów w formacie A4.

Digital Paper ma tylko jedną wadę. Kosztuje 1100 dol. Jest to co prawda produkt kierowany przede wszystkim do profesjonalistów, ale cena i tak jest absurdalna, tym bardziej że ekran ma wszystkie wady klasycznych wyświetlaczy e-ink: niską responsywność i długi czas odświeżania.

Cała nadzieja w tym, że wyświetlacze tego typu będą szybko tanieć. Być może za jakiś czas większość tabletów będzie mieć e-ink z tyłu obudowy lub powstaną wreszcie składane czytniki, na których wygodnie będzie można przeglądać wielkoformatowe dzienniki. Choć nie mam wątpliwości, że wkrótce rola papieru będzie zmarginalizowana, jestem pewny, że papierowe formaty mediów, a przede wszystkim nasze przyzwyczajenia prędko się nie zmienią.

Jan Blinstrub

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas