Komputerowa symulacja przejścia przez Morze Czerwone
Naukowcy z National Center for Atmospheric Research (NCAR) i z Universytetu w Kolorado wykonali porządną komputerową symulację przejścia przez Morze Czerwone.
Jeśli kierunek wiatru się zmieni albo jego siła osłabnie, wszyscy ci, którzy wybrali się wówczas na spacer po odsłoniętych z wód terenach, mogą w najbardziej optymistycznej wersji liczyć na przemoczoną odzież. Pechowcy zostaliby pewnie zaliczeni do kategorii, w której opisywane są straty w ludziach. Jeśli bowiem wiatr przestałby wiać, ściany wód powędrowałyby w bardzo szybkim tempie na swoje pierwotne miejsce.
Tyle symulacja - jeśli okazałaby się zgodna z prawdą, jeden z największych cudów opisanych w Biblii doczekałby się wyjaśnienia typowo naukowego. Problem rozsuwających się wód frapuje bowiem ludzkość już od dobrych kilku tysięcy lat, a proponowane rozwiązana są coraz bardziej wymyślne. Jedni uważają, że wody morskie rozstąpiły się z powodu tsunami; inni zakładają, że wystąpił huragan, który wcisnął wody w głąb jezior, rzek i morza. Są jednak i tacy, którzy z ołówkiem w ręku (lub z użyciem cudownej zdobyczy techniki: kalkulatora) wyliczyli, z jaką prędkością musiałby wiać ów wiatr, by nastąpiło cudowne rozstąpienie wód. Z obliczeń wynika, że do huraganu temu ciut brakuje - siła wiatru niezbędna do zmiany położenia wód została oszacowana 63 mile na godzinę, czyli ok. 100 kilometrów na godzinę.
Naukowcy nie wykluczają, że gdzieś nie popełnili błędu. Tym bardziej, że jak sami przyznają, trudno im oszacować, jak wyglądała delta Nilu w czasie, kiedy żył Mojżesz. Z całą pewnością zmiennych było i jest tutaj sporo. W symulacji komputerowej pod uwagę wzięto wiatr od wschodu, uważając, że to jedyne sensowne rozwiązanie problemu.
Co w efekcie wyszło? Eksperyment - dzięki któremu dowiedzieliśmy się, że rozstąpienie wód morskich podczas biblijnego Exodusu rzeczywiście mogło się wydarzyć.