Naukowcy z Harvardu stworzyli rój maleńkich robotów
Natura jest jednym z głównych źródeł inspiracji dla tęgich głów zajmujących się robotyką. Nic dziwnego więc, że powstaje rój autonomicznych robotów, które potrafią współpracować i komunikować się miedzy sobą. Do czego może się przydać taka technologia?
Oczywiście wielkie roje robotów buntujące się przeciwko ludzkości to temat w sam raz na scenariusz filmowy, ale zakładam, że naukowcy ze School of Engineering and Applied Sciences (SEAS) przy Harvardzie wiedzą, co robią. Stworzone przez nich Kiloboty to niewielkie urządzenia, które raz zaprogramowane, potrafią świetnie radzić sobie na własną rękę i synchronizować swoje działania.
Kilobot to mały układ scalony (wielkości monety), z trzema sztywnymi nóżkami i kilkoma czujnikami. Za jego poruszanie się odpowiadają dwa silniczki, które wprawiają robota w wibracje i pozwalają mu na ślizganie się po płaskiej powierzchni. Ładowana bateria wystarczy na 3 godziny. Co ciekawe, wszystkie części robota kosztują mniej niż 50 dolarów, więc Kilobot ma sporą szansę trafić do masowej produkcji. Taki też jest zamysł jego twórców, którzy wybrali dla niego stosowną nazwę.
Pierwsze zapowiedzi wskazują na to, że licencję na ich produkcje otrzyma szwajcarska firma K-team Corporation. Wygląda na to, że wkrótce każdy będzie mógł stworzyć własny rój robotów. Technologia może znaleźć zastosowanie przy zarządzaniu dużą liczbą inteligentnych maszyn - z pewnością amerykańska armia powinna się nią zainteresować. Poniżej możecie zobaczyć rój maluchów w akcji.
Grzegorz Nowak