Niebezpieczny trend - miniaturowe kamerki ukryte w wieszakach
Zachodnie media przestrzegają przed bardzo niebezpiecznym procederem - w toaletach i przebieralniach podglądacze umieszczają miniaturowe kamerki, które pozornie wyglądają jak na przykład wieszak. Trzeba mieć się na baczności.
Profesjonalny podsłuch lub mikrokamerka kosztują często powyżej 1000 zł. Ich montaż i obsługa nie są wcale takie proste. Niestety, technologie umożliwiające amatorskie szpiegowanie stają się na tyle popularne, że zainteresowane osoby znajdą tańsze odpowiedniki. Warto wiedzieć - ku przestrodze - z jakich urządzeń mogą korzystać domorośli podglądacze.
W zagranicznych mediach pojawiły się informacje przestrzegające przed kamerką ukrytą w... wieszaku. Bez problemu znajdziemy ten gadżet, lub jemu podobne, w internetowych sklepach. Cena? Około 30 euro. W środku umieszczono miniaturową kamerkę nagrywającą materiał wideo w rozdzielczości 1280 na 960 pikseli. Bateria pozwala na ciągłe działanie przez około 2 do 3 godzin. Wystarczy włożyć kartę microSD, zawiesić kamerkę w szatni lub toalecie i włączyć nagrywanie.
Nie brakuje podglądaczy, którzy korzystają z takich amatorskich rozwiązań. Brytyjski serwis The Independent, amerykańska stacja telewizyjna NBC, a także szereg mediów regionalnych w USA i Europie apelują o to, aby dokładnie przyglądać się podejrzenie wyglądającym wieszakom, niepasującym do wystroju wnętrza elementom (popielniczki, dziwne figurki, pudełka itp.), szczególnie jeśli umieszczono je w kabinie w toalecie lub w przebieralni, a także w innych miejscach, w których ludzie zdejmują ubrania.
Na rynku można znaleźć urządzenia, które ułatwią odnalezienie szpiegowskich gadżetów. Ich koszt to około 150 do 200 euro. Trudno oczekiwać, aby zakupił je przeciętny Kowalski, natomiast sklepy z odzieżą, w których dziennie przymierzają ubrania tysiące osób, baseny, centra sportowe, powinny pomyśleć o wykorzystaniu takiego gadżetu. Pracownicy niektórych ze znanych sieci sprzedających ubrania codziennie sprawdzają, czy w kabinach nie zamontowano urządzeń szpiegujących - sam fakt, że posiadają oni taką procedurę, powinien nam dać do myślenia.
Na tym potencjalne niebezpieczeństwa się nie kończą.
Szpiegowania przy pomocy kamerki internetowej obawia się sam twórca Facebooka, Mark Zuckerberg, a nawet szef FBI, James Comey. Ten ostatni w kwietniu 2016 roku, podczas spotkania ze studentami w Ohio, przyznał się do zaklejania plastrem kamery w swoim komputerze. Bez ogródek stwierdził, że "absolutna prywatność" w Ameryce nigdy nie występowała. Kilka tygodni później twórca Facebooka, Mark Zuckerberg, opublikował on w sieci zdjęcie, na którym internauci wypatrzyli, że miliarder zakleił w swoim komputerze nie tylko kamerkę, ale i mikrofon. Jeśli więc szpiegowania przy pomocy zhakowanej kamery obawia się Zuckerberg, czasami warto dwa razy pomyśleć, jeśli nasz notebook jest umieszczony w takim miejscu, że kamerka może rejestrować to, co znajduje się w pokoju.
Jak sprawdzić, czy ktoś śledzi nasz telefon? W jaki sposób dowiedzieć się, gdzie trafiają przekierowane połączenia? W tym materiale można znaleźć odpowiedź na te, a także na inne pytania.