Chińskie śmieci „atakują” w Kosmosie

Niedawno Międzynarodowa stacja kosmiczna ISS musiała wykonać manewr antykolizyjny, by zejść z drogi "śmieciom" pochodzącym z chińskiego satelity szpiegowskiego. Kosmiczne odpady pochodzące od Państwa Środka stają się coraz większym zagrożeniem.

System Space Fence może śledzić nawet 20000 kosmicznych obiektów w tym śmieci – fot. Lockheed Martin
System Space Fence może śledzić nawet 20000 kosmicznych obiektów w tym śmieci – fot. Lockheed Martin materiały prasowe

W wykonaniu manewru DAM (Debris Avoidance Maneuver) pomógł europejski statek transportowy ATV-5. "Zepchnął" on międzynarodową stację kosmiczną ISS (International Space Station) z trasy kosmicznej przeszkody - prawdopodobnie osłony obiektywu chińskiego satelity szpiegowskiego Yaogan 12, który śledzony od dawna z Ziemi kilkakrotnie już groził kolizją.

Na orbitach okołoziemskich takich śmieci znajduje się o wiele więcej. Oblicza się, że niechcianych obiektów większych niż 4 cm jest ponad 21000, większych niż 1 cm - ponad 500 000, a mniejszych niż 1 cm dziesiątki milionów. Te największe są zarejestrowane jako śmieciowe mikrometeoryty orbitalne MMOD (Micrometeoroid Orbital Debris) i śledzone przez Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej NORAD. Dzięki temu zawsze jest czas, by przeciwdziałać zderzeniom najczęściej po prostu usuwając się z drogi niepożądanych obiektów.

Śmieci atakują

Międzynarodowa stacja kosmiczna już kilkakrotnie musiała ustępować drogi śmieciom kosmicznym tym bardziej, że jest to stosunkowo duży obiekt i to dodatkowo poruszający się z prędkością ponad 33 tysiące km/h. Zdarza się jednak, że zagrożenie jest wykrywane zbyt późno i wtedy pozostaje tylko czekać na to, co się nieuchronnie stanie.

Tak było m.in. 13 marca 2009 r. kiedy ekspedycja NASA nr 18 w składzie dowódca Mike Fincke, inżynier Juruj Lonczakow i naukowiec Sandra Magnus musieli się ewakuować zgodnie z procedurami do najbezpieczniejszego miejsca, czyli zadokowanego do stacji ISS statku kosmicznego Sojuz.

W przypadku gdyby nadlatujący obiekt zniszczył ważne części stacji załoga miałaby czas na ewakuację. Na szczęście śmieć oznaczony jako Obiekt 25090 przeszedł obok i kosmonauci mogli wrócić do ISS oraz otworzyć włazy awaryjne. Jak się okazało zagrożeniem była część pochodząca z rakiety Delta, która wyniosła w 1993 r. jeden z satelitów systemu GPS.

Efekt uderzenia w blok aluminium małego elementu (widocznego na tle otworu) o wadze 7 g lecącego z prędkością 7 km/s – fot. Wikipedia
Efekt uderzenia w blok aluminium małego elementu (widocznego na tle otworu) o wadze 7 g lecącego z prędkością 7 km/s – fot. Wikipediamateriały prasowe

Chińskie śmieci a bezpieczeństwo w Kosmosie

Ostatni manewr antykolizyjny wykonany dzięki silnikom korekcyjnym pojazdu transportowego ATV-5 był o tyle ważny, że zagrożenie pochodziło z chińskiego satelity szpiegowskiego, który został wyniesiony na orbitę niedawno - w listopadzie 2011 r. statkiem kosmicznym Long March 4B.

W Chinach oficjalnie uznaje się tego satelitę za część kosmicznego systemu obserwacji przeznaczonego do: pomiarów geodezyjnych, kontroli upraw, badań naukowych i monitorowania skutków katastrof naturalnych. W rzeczywistości jest on klasyfikowany jako optyczny satelita szpiegowski drugiej generacji wykorzystywany głównie w celach wojskowych.

Czy na pewno wypadek?

Najbardziej interesujące jest to, w jaki sposób część z działającego "szpiega" (oznaczona jako Obiekt 39372) znalazła się na drodze międzynarodowej stacji kosmicznej. Amerykanie oczywiście pocieszają, że przesunięcie ISS planowali już wcześniej, a więc manewr z ATV-5 i tak trzeba by było przeprowadzić, ale kłopot pozostał, ponieważ takie uniki trzeba będzie robić coraz częściej. Przewiduje się że około 1000 razy dziennie zdarzają się przypadki minięcia się śmieci i aktywnych satelitów w odległości mniejszej niż 9 km.

Jak się okazuje nie udało się bowiem wprowadzić takich samych standardów dla wszystkich użytkowników przestrzeni kosmicznej i nawet za najnowszymi chińskimi satelitami może ciągnąć się ogon śmieci i zanieczyszczeń. Dodatkowo Chińczycy potrafią w ramach eksperymentu rozbić swojego satelitę na wiele "śmieciowych" obiektów tylko po to, by sprawdzić, że są w stanie to robić z wykorzystaniem rakietowych systemów przeciwlotniczych.

Oblicza się, że po eksperymentalnym zestrzeleniu chińskiego satelity Feng Yun 1C w styczniu 2007 r. pojawiło na się orbicie Ziemi ponad 900 nowych, dużych śmieci. Po zderzeniu się amerykańskiego cywilnego statku kosmicznego Iridium 33 i rosyjskiego satelity wojskowego Kosmos 2251 10 lutego 2009 r., takich resztek w Kosmosie pojawiło się już 2000. Przy czym mówi się tu tylko o dużych elementach, ponieważ w obu omawianych wypadkach liczba śmieci na ziemskiej orbicie miała wzrosnąć nawet o 60 proc.

Znacznie poważniejszy problem pojawi się jednak dopiero wtedy, gdy "śmieci" będą specjalnie rozsypywane na orbitach, w celu zniszczenia określonych obiektów. Wydaje się, że z "kosmicznym terroryzmem" będzie trzeba się zmierzyć w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Maksymilian Dura

Defence24
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas