Dzieci autystyczne mają za dużo synaps

Dzieci cierpiące na autyzm mają znacznie więcej synaps niż potrzebują. Nadmiar połączeń nerwowych może negatywnie wpływać na funkcjonowanie mózgu.

Czy autyzmem da się sterować?
Czy autyzmem da się sterować?123RF/PICSEL

Zwiększona liczba synaps w mózgach dzieci chorych na autyzm to efekt spowolnionego procesu przycinania połączeń nerwowych. Przywracając ten proces do normy, można wywołać poprawę zachowań chorego. Potwierdziły to eksperymenty na myszach.

- To ważne odkrycie, które może spowodować opracowanie nowych terapii dla autyków - powiedział Jeffrey Lieberman, lekarz z New York State Psychiatric Institute.

W wieku niemowlęcym w mózgu powstaje ogromna liczba synaps - szczególnie dużo jest ich w korze mózgowej, która jest odpowiedzialna za zachowania autystyczne. Ponad połowa synaps zostaje wyeliminowana do końca wieku młodzieńczego. Autyzm może być wynikiem braku przycinania synaps lub proces ten blokować.

Zespół naukowców z Columbia University Medical Center zbadał mózgi dzieci z autyzmem, które zmarły z powodów innych niż autyzm. U dzieci autystycznych zaobserwowano spadek gęstości synaps nie o 50, a jedynie o 16 proc. W mózgach dzieci autystycznych nie działa prawidłowo autofagia, więc poprawne przycinanie synaps nie może zachodzić.

Naukowcy mają nadzieję, że zaobserwowane zjawisko uda się w przyszłości wykorzystać, jeżeli nie do leczenia autyzmu, to przynajmniej do poprawy stanu psychicznego chorych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas