Mogą stymulować regenerację narządów... albo powstawanie nowotworów
Wytwarzane przez komórki śródbłonka kwasy epoksyeikozatrienowe (EETs) mogą stymulować odbudowę uszkodzonych narządów. Nadchodzi rewolucja w medycynie regeneracyjnej?
Zespół naukowców pod kierownictwem Dipaka Panigrathy'ego z Beth Israel Deaconess Medical Center (BIDMC) zauważył, że EETs w odpowiedzi na uszkodzenie tkanek aktywują angiogenezę, czyli wytwarzanie nowych naczyń krwionośnych. Ten sam mechanizm może przyspieszać inne rodzaje wzrostu, także tego związanego z regeneracją uszkodzonych narządów.
Badacze wyodrębnili 6 modeli mysich, na których testowano regenerację wątroby, nerek, płuc, proces gojenia ran oraz neowaskularyzacji rogówki i siatkówki. Podawanie syntetycznych EETs nasilało wzrost tkanek i przyspieszało regenerację narządów. Obniżenie stężenia kwasów dało przewidywany efekt odwrotny, czyli opóźniało tempo odbudowy tkanek i zmniejszało efektywność samego procesu.
- Aby manipulować poziomem EETs i pokazać, że kwasy te odgrywają kluczową rolę w przyspieszeniu wzrostu tkanek, posłużyliśmy się narzędziami genetycznymi i farmakologicznymi - powiedział Panigrathy.
Zespół naukowy wykazał ponadto, że inhibitory rozpuszczalnej hydrolazy epoksydowej (sEH), podwyższające poziom EETs w organizmie, przyspieszają regenerację płuc i wątroby. Substancje takie jak sEH można zastosować w różnych poważnych stanach chorobowych, np. niewydolności wątroby czy dysplazji oskrzelowo-płucnej. Wprowadzone do tkanek, związki te przyspieszałyby gojenie, nawet mocno uszkodzonych narządów.
EETs do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje wsparcia. Angiogeneza i wzrost tkanek są stymulowane tylko w obecności czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego (VEGF). Eliminując VEGF, tkanka nie odbudowywała się, nawet pomimo podania EETs.
Następnym krokiem badań będzie sprawdzenie czy EETs wpływają na inne czynniki poza VEGF. Naukowcy będą musieli również wnikliwie przebadać EETs na zwierzętach, gdyż pierwsze wyniki sugerują, że kwasy te mogą stymulować powstawanie nowotworów. Zanim zacznie stosować się je u pacjentów, lekarze muszą mieć stuprocentową pewność, że nie mają do czynienia z biologicznym koniem trojańskim.