Planety karłowate z kriowulkanami ukrywają się na granicach Układu Słonecznego
Astronomowie odkryli, że na księżycach i planetach Układu Słonecznego jest znacznie więcej kriowulkanów niż do tej pory przypuszczaliśmy.
Ziemskie wulkany w większości przypadków wypluwają na powierzchnię lawę. W naszym kosmicznym sąsiedztwie są jednak góry, które składają się z amoniaku, wodoru i związków azotowych otoczonych lodem. Naukowcy z Obserwatorium Lowell i Instytutu SETI przyjrzeli się Eris i Makemake - dwom planetom karłowatym znajdującym się poza orbitą Neptuna (to odpowiednio drugi i trzeci co do wielkości obiekt w Pasie Kuipera). W toku obserwacji okazało się, że te mroźne światy odbijają więcej światła niż powinny.
Eris i Makemake są pokryte lśniącym lodem metanowym, który odparowuje, pozostawiając po sobie czerwonawe, mniej refleksyjne związki o nazwie tholinów. Obliczenia wskazują, że tholiny stanowią ok. 10 proc. pokrywy lodowej Eris i Makemake, co jest tym bardziej dziwne. Powierzchnia planet karłowatych zamiast być matowa, stale się błyszczy. Astronomowie uważają, że jest temu winny dodatkowy lód azotowy, który nie dość, że dobrze odbija światło, to - dzięki nietypowym właściwościom mechanicznym - podczas podgrzewania od dołu rozciąga się, przykrywając wartstwy tholinów.
Ten nadmiar azotowego lodu musi pochodzić z aktywności wulkanicznej - nie można tego wytłumaczyć żadnym innym procesem geologicznym. Niestety, stwarza to astronomom kolejne problemy.
Kriowulkany i kriogejzery są napędzane podobnie jak konwencjonalne wulkany i gejzery. Niezależnie od tego jaki jest stały lub stopiony składnik (skały, lawa, lód czy woda), obiekt potrzebuje źródła ciepła, które może pochodzić z różnych źródeł. Ciepło to zazwyczaj pochodzi z wnętrza globu i jest konsekwencją rozpadów promieniotwórczych lub naprężeń grawitacyjnych.
Wszystko wskazuje na to, że Eris i Makemake mają wewnętrzne źródło ciepła, które prowadzi do zjawiska kriowulkanizmu. Póki co, naukowcy nie mają potwierdzenia, że tak jest w rzeczywistości i dlaczego tak się dzieje.