USA hodują armię żołnierzy-mutantów

Do 2030 roku amerykańscy żołnierze będą szybsi, mniej podatni na stres, głód i zmęczenie. Jak to możliwe? Wszystko dzięki neuroudoskonaleniom, nad którymi intensywnie pracują zastępy naukowców. USA przygotowują żołnierza jutra.

Modyfikacje dotyczą nie tylko sprzętu, ale również ludzi
Modyfikacje dotyczą nie tylko sprzętu, ale również ludzi123RF/PICSEL

Zdolności bojowe żołnierzy są wynikiem wieloletniego treningu. Przez ten czas ludzie doskonalą nie tylko warunki fizyczne, ale również psychiczne. Uczą się właściwych reakcji i trzeźwego myślenia - nawet w najbardziej stresujących warunkach. A co jeśli większość takiego treningu udałoby się zastąpić kilkoma zastrzykami, odpowiednią stymulacją mózgu, środkami farmakologicznymi albo terapią genową? W ten sposób można "otrzymać" superżołnierzy - szybszych, bystrzejszych, celniejszych, odpornych na zmęczenie, stres i głód.

Jeszcze do niedawna armia amerykańska niechętnie spoglądała w stronę podobnych modyfikacji. Ogromny postęp w farmakologii, biologii i medycynie wymusza jednak nieco inne podejście do tematu. A tym szczególnie zainteresowany jest Andrew Herr, młody naukowiec ze stopniem w dziedzinie mikrobiologii, fizjologii i - co chyba najważniejsze - bezpieczeństwa narodowego.

Herr i garstka innych specjalistów dość odważnie głoszą konieczność inwestycji w biomodyfikacje. - Pozytywne czy negatywne, wpływ takich modyfikacji może być ogromny. Optymistyczny scenariusz zakłada znaczą poprawę życia w krajach wysokorozwiniętych i poza nimi. Najgorszy natomiast to taki, w którym ludzie nie będą świadomi tego, że są modyfikowani - komentuje Herr.

"Przewaga metaboliczna"

Mniej więcej 10 lat temu Pentagon był przepełniony entuzjastami biomodyfikacji. W 2002 roku Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych (DARPA) uruchomiła bardzo ambitny i nieco szalony projekt o nazwie "Przewaga metaboliczna" . Jego celem było szybkie i skuteczne poprawienie zdolności bojowych żołnierzy. Chodziło przede wszystkim o zmniejszenie podatności na stres, przeciwdziałanie skutkom zmęczenia i niewyspania, przy jednoczesnym poprawieniu pamięci i zdolności uczenia się. W ten sposób chciano otrzymać pierwszych żołnierzy-mutantów.

- Czy obecną wiedzę na temat biochemii możemy wykorzystać, aby wycisnąć jeszcze trochę siły, kiedy są już praktycznie wyczerpani? - pytał jeden z naukowców DARPA, który - jak podaje Wired - prosił o pozostanie anonimowym.

Biomodyfikacje są przede wszystkim dla piechoty
Biomodyfikacje są przede wszystkim dla piechotyAFP

Agencja miała kilka pomysłów, w jaki sposób tego dokonać. Chodziło m.in. o koktajle białkowe pomagające w budowaniu wytrzymałości, obniżanie temperatury ciała lub zmiany na poziomie komórkowym - mające na celu zwiększenie wydajności pracy mitochondriów, czyli naszych osobistych dostawców energii.

Pomysł spotkał się z falą krytyki. Dietetycy zgodnie przyznali, że jest zbyt odważny i raczej niewykonalny. - To jest fantastyka w każdym znaczeniu tego słowa. Kalorie to kalorie, prawa termodynamiki wciąż nas obowiązują, a ludzie nadal są ludźmi. Myślę, że powinniśmy skorzystać z robotów - powiedziała Marion Nestle, była przewodnicząca Wydziału Żywienia, Badania Żywności i Zdrowia Publicznego New York University.

Badania szybko wykluczyły większość powziętych założeń. W 2007 roku zasygnalizowano początek końca ambitnego projektu. Rok później było już po wszystkim, a Herr został przydzielony do finansowanego przez Pentagon projektu "Spójność jednostki".

"Spójność jednostki"

Herr miał zbadać, czy grupa żołnierzy poradzi sobie ze zmęczeniem, głodem, pragnieniem, stresem, a nawet śmiercią towarzyszy broni na polu walki. W tym celu przeprowadził wiele rozmów z oficerami piechoty, lotnictwa, marynarki wojennej, a nawet operatorami zdalnie sterowanych aparatów latających.

Autor badań zdradził Wired, że w czasie dwuletnich obserwacji zauważył związek pomiędzy działaniem hormonów stresu na organizm, a zjawiskiem "spójności jednostki". Wyobraził sobie, że mogłyby one w każdej chwili pomagać oddziałom w sytuacji zagrożenia. Niektórzy nie potrzebują takiej terapii, ponieważ rodzą się z unikatową zdolnością radzenia sobie w ekstremalnych warunkach. Innym trzeba pomóc - w razie potrzeby podać odpowiedni koktajl z hormonów i powstrzymać panikę, chęć odwrotu, nawet gdy sytuacja wydaje się beznadziejna.

W swoich badaniach Herr skupił się na czterech metodach. Pierwsza zakładała specjalną dietę i zestaw ćwiczeń. Drugą oparł już na zastrzykach z neuropeptydu Y, czyli neuroprzekaźnika hamującego stres. Badania z 2011 roku udowodniły, że ludzie, u których produkcja związku jest mniejsza, są bardziej wrażliwi na negatywne bodźce, co przekłada się na obniżoną odporność na stres i większe ryzyko rozwoju zaburzeń depresyjnych. Sprawdzał także terapię genową (z wykorzystaniem wirusów i środków chemicznych) mającą poprawić wszystkie funkcje organizmu. Ostatnia z podanych metoda polegała na podczaszkowej stymulacji impulsami elektrycznymi.

Badania, o których wspomina "Scientific American", miały przyspieszyć procesy uczenia się i zapamiętywania. Tematem, w kontekście pilotów zdalnie sterowanych aparatów latających, zainteresowały się Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych. Te poszukują innowacyjnych metod szkolenia w szybkim wychwytywaniu istotnych informacji z chaotycznego obrazu z radarów.

W ramach projektu "Spójność jednostki" Herr rozpoczął indywidualne nauczanie technik poprawiania kondycji. Obejmowały one unikanie określonego światła, dbanie o odpowiednie cykle snu oraz dietę mającą na celu biochemiczne zmniejszenie produkcji hormonów odpowiedzialnych za stres. O wielu elementach treningów nie może mówić, ponieważ są ściśle tajne. Wiadomo jednak, że zostali nimi objęci piloci, załogi lotniskowców i okrętów podwodnych oraz piechota. Ale dla Pentagonu to wciąż za mało.

Piloci szybciej wychwycą i zinterpretują ważne informacje
Piloci szybciej wychwycą i zinterpretują ważne informacjemateriały prasowe

- Wojsko jest bardzo zainteresowane wykorzystaniem środków farmaceutycznych, takich jak modafinil (związek chemiczny o działaniu stymulującym i pobudzającym), suplementy diety i terapii genowej. Wszystko po to, aby podnieść sprawność i wydajność żołnierzy - powiedział Patrick Lin, profesor na California Polytechnic State.

W lutym ub.r. brytyjskie Royal Society zidentyfikowało cztery biomodyfikacje dokonane przez DARPA. Ich celem było zmniejszenie podatności na stres, wzmocnienie aktywności neurologicznej oraz liczne techniki pobudzające, mające poprawić wydajności w odbieraniu i przetwarzaniu informacji. Miały to umożliwić substancje powszechnie uważane za narkotyki.

Trudno nie odnieść wrażenia, że strategia działania Pentagonu prowadzi do badań sprzed dekady, czyli do projektu "Przewaga metaboliczna". A to oznacza, że dowództwo poważnie przygotowuje się do wejścia w erę chemicznie modyfikowanych żołnierzy-mutantów.

Biomodyfikacje nie tylko w Ameryce

Niezależnie od postępu badań prowadzonych przez Pentagon, biomodyfikacje stają się coraz powszechniejsze i rozprzestrzeniają po całym świecie. Herr podkreśla jednak, że na razie nie można mówić po powszechnym zastosowaniu. - Wciąż jesteśmy na bardzo wczesnym etapie badań - komentuje.

Amerykanie zdają sobie sprawę, że stosowanie biomodyfikacji jest nieetyczne i prędzej czy później spotka się z falą krytyki. Herr zapewnia przy tym, że głosy na "nie" nie powstrzymają Pentagonu przed kontynuowaniem badań, a w dalszej kolejności - stosowaniem polepszaczy ludzkiego organizmu. Badacz wskazuje również na rosnącą akceptację dla stosowania przez studiującą młodzież różnego rodzaju używek poprawiających sprawność umysłową i wydolność.

- Od 70 do 80 proc. młodzieży przyznaje, że co najmniej raz stosowała nielegalne używki, żeby uzyskać lepsze wyniki w nauce. Jeśli młode społeczeństwo potrafi zaakceptować takie metody, to w przyszłości zaakceptuje je również w armii - tłumaczy naukowiec. - W innych krajach na pewno korzysta się z podobnych rozwiązań. Ciekawi mnie tylko, jak oni to robią - dodaje.

- Inne kraje są poważnie zainteresowane biomodyfikacjami, ale nie mówią o tym tak otwarcie, jak USA. W związku z tym nie mamy pojęcia co się tam dzieje - zauważa Rod Flower, profesor William Harvey Research Institute w Wielkiej Brytanii.

Trudno również powiedzieć, czy z podobnych rozwiązań korzystają lub będą korzystać przestępcy i terroryści. Według Herra biomodyfikacje powinny być legalne i wykorzystywane pokojowo - tam, gdzie pomogą zwiększyć kreatywność, prowadzić do postępu w wielu dziedzinach nauki, a ostatecznie podnieść jakość życia ludzi. - Byłoby miło, gdyby wysiłek wojskowych naukowców wykorzystać do celów pokojowych - tłumaczy.

Trudno jednak traktować takie słowa poważnie. Działania te mogą doprowadzić do wielu nadużyć i działań, o których społeczeństwo i opinia publiczna nie będą miały pojęcia.

Jakub Płaza

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas