50 tysięcy woltów vs. człowiek

Firma Taser przygotowuje właśnie dla policji i wojska szalony projekt rażących prądem, nieletalnych granatów. Z zasady działają one jak zwykły granat, z tym że zamiast zabójczych odłamków z granatu wystrzeliwane są małe haczyki, które podłączone są do prądu o napięciu 50 tysięcy woltów. Znalazł się ochotnik, żeby przetestować to na sobie...

Firma Taser przygotowuje właśnie dla policji i wojska szalony projekt rażących prądem, nieletalnych granatów. Z zasady działają one jak zwykły granat, z tym że zamiast zabójczych odłamków z granatu wystrzeliwane są małe haczyki, które podłączone są do prądu o napięciu 50 tysięcy woltów. Znalazł się ochotnik, żeby przetestować to na sobie...

Firma Taser przygotowuje właśnie dla policji i wojska szalony projekt rażących prądem, nieletalnych granatów. Z zasady działają one jak zwykły granat, z tym że zamiast zabójczych odłamków z granatu wystrzeliwane są małe haczyki, które podłączone są do prądu o napięciu 50 tysięcy woltów. Znalazł się ochotnik, żeby przetestować to na sobie...

Pan nazywa się Justin Rocket Silverman i pracuje dla The Daily (i musi być trochę szalony). Firma Taser nie chciała się zgodzić na przetestowanie prawdziwego granatu, ale zezwoliła na porażenie Silvermana przy użyciu "rozbebeszonej" wersji broni.

Reklama

Zasięg broni ma wynosić około 300 metrów. Widać, że niedługo policja dostanie nowy, skuteczny oręż przeciw protestującym.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy