Amatorskie zdjęcia z kosmosu
Przepiękne zdjęcia naszej planety można uzyskać wysyłają wahadłowiec za 450 milionów dolarów lub też umieszczając na orbicie satelitę, także za setki milionów dolarów. Jednak jak się okazuje, podziwianie na przykład swojego domu z bardzo dużej wysokości, wcale nie musi być takie drogie.
Przepiękne zdjęcia naszej planety można uzyskać wysyłają wahadłowiec za 450 milionów dolarów lub też umieszczając na orbicie satelitę, także za setki milionów dolarów. Jednak jak się okazuje, podziwianie na przykład swojego domu z bardzo dużej wysokości, wcale nie musi być takie drogie.
38-letni Brytyjczyk Robert Harrison, mieszkający w miasteczku Highburton w hrabstwie West Yorkshire, wpadł na dość szalony pomysł, który szybko okazał się rewolucyjny. Do balonu meteorologicznego przyczepił urządzenie GPS i specjalnie przygotowaną skrzyneczkę, w której umieścił aparat fotograficzny Canon A560, który kupił na eBay za mniej niż 100 dolarów. Skrzyneczka była niezbędna, ponieważ na wysokości ponad 35 kilometrów, do której docierał balon, temperatura spadała do minus 60 stopni.
Przez cały lot aparat nagrywał film z przepięknymi krajobrazami. Kiedy balon docierał do krytycznej wysokości następowało jego pęknięcie, a skrzyneczka wraz z aparatem i GPS opadała na ziemię za pomocą małego spadochronu. Harrison namierzał swoje urządzenie za pomocą GPS i mapy Google. Przy korzystnej pogodzie odnajdywał aparat około 15 kilometrów od swojego domu, a przy silnych wiatrach do nawet 60 kilometrów dalej.
Pomysłowy twórca obawiał się tylko, że wiatr może znieść skrzyneczkę do Morza Północnego, ale na szczęście tak się nie stało. Nie od razu udało się zrobić fantastyczne zdjęcia. Próby rozpoczęły się w 2008 roku i do tej pory było ich już 20. Łączny koszt jednego lotu zamykał się w 750 dolarach.
Tak wyglądają efeky misji "Icarus" na zdjęciach...