Bakterie dadzą nam prąd?

Zasilane przez bakterie ogniwa paliwowe (MFC, microbial fuel cells) nie są niczym nowym, jednak nigdy technologia ta nie była nawet bliska zastosowania w prawdziwym świecie. Zmienić się to może jednak za sprawą nowej generacji tego typu baterii, stworzonej przez Seokheuna Choia z Binghamton University i kolegów ze State University of New York.

Zasilane przez bakterie ogniwa paliwowe (MFC, microbial fuel cells) nie są niczym nowym, jednak nigdy technologia ta nie była nawet bliska zastosowania w prawdziwym świecie. Zmienić się to może jednak za sprawą nowej generacji tego typu baterii, stworzonej przez Seokheuna Choia z Binghamton University i kolegów ze State University of New York.

Zespołowi Choia udało się ostatnio zamknąć kolonię foto i heterotroficznych bakterii w pojemniku o pojemności 90 mikrolitrów (mniej niż połowa łyżeczki). Zamysł był prosty - zwiększenie wydajności energetycznej bakterii poprzez doprowadzenie do swego rodzaju symbiozy.

Symbioza ta polega na tym, że bakterie fototroficzne do życia potrzebują światła, dwutlenku węgla i wody, podczas gdy heterotroficzne potrzebują pożywienia w postaci organicznej materii (czyli zjadają bakterie fototroficzne), a produkują dwutlenek węgla i spore ilości energii. W ten sposób, dając im tylko małą dawkę pożywki do rozpoczęcia cyklu, udało się utrzymać mikroorganizmy przy życiu przez 13 dni, w trakcie których produkowały one ciągle prąd.

Prądu jest bardzo niewiele - 8 mikroamperów na na centymetr kwadratowy, jednak i tak jest to wynik 70-krotnie lepszy niż w poprzednich próbach, gdy używano wyłącznie bakterii fototroficznych. Ogniwa takie można jednak ze sobą łączyć uzyskując więcej prądu.

I choć raczej bakterii nie znajdziemy w naszych smartfonach czy tabletach to ogniwa tego typu powinny się przydać tam, gdzie potrzeba mniej energii elektrycznej, a gdzie ciężko o jakiekolwiek inne jej źródło.

Źródło: , Zdj.: screenshot YouTube/BinghamtonUniversity

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas