Brak związku między agresją, a grami

Naukowcom ze Stetson University udało się właśnie położyć na dobre kres mitowi, według którego brutalne gry komputery prowadzą do agresji w prawdziwym świecie. Przeprowadzili oni pierwsze długofalowe badania na ten temat i nie znaleźli absolutnie żadnego związku.

Naukowcom ze Stetson University udało się właśnie położyć na dobre kres mitowi, według którego brutalne gry komputery prowadzą do agresji w prawdziwym świecie. Przeprowadzili oni pierwsze długofalowe badania na ten temat i nie znaleźli absolutnie żadnego związku.

Temat ten może u nas nie jest już tak wałkowany przez media, lecz w Stanach Zjednoczonych, gdzie dość często dochodzi do poważnych incydentów (typu strzelaniny w szkole w Sandy Hook czy w Aurorze, w stanie Kolorado) powraca on praktycznie za każdym razem gdy w mieszkaniu sprawcy uda się znaleźć komputer czy konsolę i gry takie jak chociażby Grand Theft Auto.

Kwestia wpływu mediów na młodzież jest jednak dużo starsza - tak naprawdę pojawiła się ona już w latach 20. XX wieku, a powróciła ze zdwojoną mocą najpierw gdy w kinach zawitały pełne brutalnych scen filmy, a później gdy pojawiły się pierwsze gry komputerowe, które w miarę realistycznie ukazywały brutalność.

W pierwszym z badań naukowcy wzięli pod lupę czasy aż od lat 20. i doszli do roku 2005. Porównano rok po roku brutalność filmów ze statystkami dotyczącymi zabójstw i jedyny skorelowany wzrost jaki udało się zauważyć w obu dziedzinach wystąpił w okolicach połowy XX wieku, lecz trend ten się odwrócił w latach 90 - filmy stawały się brutalniejsze, natomiast ilość zabójstw spadała.

Następnie przyjrzano się dokładniej grom w okresie 1996-2011 i porównano ich brutalność ze szczegółowymi danymi dotyczącymi przestępstw popełnianych przez młodzież. Generalnie nie dostrzeżono tam żadnego związku poza pewnym momentem gdy mimo postępującej brutalizacji gier młodzież dopuszczała się mniejszej ilości przestępstw z użyciem przemocy - a więc efektem zupełnie przeciwnym od tego czym byliśmy karmieni przez media (choć autorzy badania uważają to akurat za przypadek).

A zatem widać, że problemu szukamy zupełnie nie tam gdzie trzeba, a źródło zachowań agresywnych u młodzieży tkwi zupełnie gdzieś indziej, a nie w grach. Idziemy jednak na łatwiznę i gdy dzieje się coś niepokojącego łatwiej nam zrzucić to wszystko na gry, a nie na to, że nie potrafimy młodzieży wychować jak należy czy też na zbyt łatwy dostęp do broni (oczywiście jeśli mówimy o USA).

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas