Chińczycy szkolą Amerykanów w budowie farm wiatrowych

Donald Trump podczas kampanii wyborczej obiecywał, że powróci do wydobycia węgla, dzięki czemu górnicy odzyskają pracę, którą utracili w ostatnich latach. Życie pisze jednak zupełnie niespodziewane scenariusze i okazuje się, że w samym węglowym sercu USA może mieć miejsce chińska wiatrowa rewolucja.

Donald Trump podczas kampanii wyborczej obiecywał, że powróci do wydobycia węgla, dzięki czemu górnicy odzyskają pracę, którą utracili w ostatnich latach. Życie pisze jednak zupełnie niespodziewane scenariusze i okazuje się, że w samym węglowym sercu USA może mieć miejsce chińska wiatrowa rewolucja.

Donald Trump podczas kampanii wyborczej obiecywał, że powróci do wydobycia węgla, dzięki czemu górnicy odzyskają pracę, którą utracili w ostatnich latach. Życie pisze jednak zupełnie niespodziewane scenariusze i okazuje się, że w samym węglowym sercu USA może mieć miejsce chińska wiatrowa rewolucja.

W hrabstwie Carbon (które nie nazywa się tak z przypadku) w stanie Wyoming znajdują się setki kopalni węgla, dawniej tętniących życiem, a dziś pozamykanych i opustoszałych. Tamtejsi pozbawieni pracy górnicy nie muszą jednak czekać na zbawienie ze strony Trumpa - przychodzi ono chyba z najmniej spodziewanego kierunku, bo z Chin.

Reklama

Chińska firma Goldwind, będąca największym producentem turbin wiatrowych na świecie, zaoferowała eks-górnikom darmowe szkolenie - będą oni mogli przekwalifikować się tak, aby mogli pracować w bardzo dynamicznie rozwijającym się i całkiem dobrze płatnym zawodzie techników turbin.

Górnicy nie będą musieli przy tym opuszczać swoich rodzinnych miast, bo właśnie w Wyoming Goldwind chce postawić farmy, na których znaleźć się mają setki wiatraków, a chiński producent wierzy, że sprawdzą się oni w nowej pracy doskonale, bo jak nikt inny są przystosowani do ciężkich warunków.

Źródło: , Zdj.: CC0

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy