Co oferuje biegaczom pulsometr Ciclo Sport CP13is?

Dobry pulsometr za stosunkowo niewielkie pieniądze to wciąż wielka zagadka dla wielu osób trudzących się bieganiem. Być może jednak wątpliwości wynikają z tego, że żaden z nich nie trafił jeszcze na Ciclo Sport CP13is, który swoimi cechami dość dobrze wpasowuje się w powyższe warunki. Sprawdźcie jego test!

Dobry pulsometr za stosunkowo niewielkie pieniądze to wciąż wielka zagadka dla wielu osób trudzących się bieganiem. Być może jednak wątpliwości wynikają z tego, że żaden z nich nie trafił jeszcze na Ciclo Sport CP13is, który swoimi cechami dość dobrze wpasowuje się w powyższe warunki. Sprawdźcie jego test!

Dobry pulsometr za stosunkowo niewielkie pieniądze to wciąż wielka zagadka dla wielu osób trudzących się bieganiem. Być może jednak wątpliwości wynikają z tego, że żaden z nich nie trafił jeszcze na Ciclo Sport CP13is, który swoimi cechami dość dobrze wpasowuje się w powyższe warunki. Sprawdźcie jego test!

Po przetestowaniu pulsometrów z wyższej półki, postanowiliśmy wziąć pod lupę jeden z modeli „budżetowych". Cena testowanego modelu nie przekracza 200 złotych, a jak się dobrze poszpera można go dostać nawet za 170. Wybraliśmy model mało znanej niemieckiej firmy, aby zobaczyć co mają do zaproponowania firmy mniej znane niż Garmin, Timex czy Polar. Po kilku miesiącach sprawdzania możliwości modelu CP 13is, należy stwierdzić, że nie bez powodu firma CicloSport jest mało znana w biegowym światku.

Reklama

Na wstępie należy zaznaczyć, że jest to model skierowany głównie do rowerzystów, choć dystrybutor zastrzegał się, że idealnie nadaje się również dla biegaczy - nie do końca mogę się z tym zgodzić. Zanim jednak przejdziemy do opisu działania pulsometru, kilka słów o wyglądzie. W skrócie: nie jest on zbyt imponujący. Konstrukcja wydaje się wykonana z marnej jakości materiałów, choć w czasie testowania nie uległy one żadnemu uszkodzeniu. Tak więc to chyba jedynie kwestia indywidualnych preferencji, choć nie mogłem się uwolnić od uczucia, że biegam w zegarku za 5 zł z kiosku "Ruchu". Spotkałem się jednak z opinią, że wygląd jest przyjemny dla oka i sportowy. Dość istotną cechą, wyróżniającą model jest bransoleta na zapięcie z klipsem, do którego na początku ciężko się przyzwyczaić, jednak to całkiem ciekawe rozwiązanie. Szczególnie po cięższych treningach, gdy człowiek jest umęczony i zapocony, a zwykłe rozpięcie zegarka może nastręczyć trudności - tu wystarczy jedno kliknięcie i po problemie. Tarcza jest podświetlana prawidłowo i wszystko jest widoczne nawet w całkowitych ciemnościach.

W zestawie otrzymujemy również pas z nadajnikiem, mierzący uderzenia serca w czasie biegu i jest to chyba najlepsza cześć zestawu. Pas łatwo się zakłada, nie uwiera w żadnym miejscu, nie ma konieczności nawilżania nadajników przed założeniem, a zegarek łapie sygnał już po kilku chwilach. Wszystko bezproblemowo wyświetla się na zegarku. Mamy możliwość ustawienia biegu w określonych zakresach tętna oraz graficzną wizualizację zakresu, w którym się aktualnie znajdujemy. Jeżeli więc najbardziej zależy Wam dokładnym pomiarze pulsu, to można się ewentualnie zastanowić nad tym modelem.

Jednak nie samym pulsem biegacz żyje! W zegarku brakuje opcji podstawowych dla każdego, kto chce się nieco bliżej przyjrzeć własnym postępom, takich jak zapamiętywanie okrążeń czy możliwość obejrzenia pracy serca w poszczególnych momentach treningu już po jego zakończeniu. Zegarek jest nam w stanie wyświetlić jedynie tętno maksymalne i średnie z całego treningu, co przy robieniu np. biegu z narastającą prędkością jest w sumie bezużyteczne. Sama obsługa zegarka jest raczej mało intuicyjna, mimo iż (albo właśnie z tego powodu), do jego obsługi mamy jedynie 2 przyciski. Instrukcja, którą otrzymujemy w opakowaniu nie jest w po polsku, choć bez problemu można ją ściągnąć z Internetu. Strefy, alarmy itd. oczywiście da się ustawić, ale za każdym razem zajmowało mi to dużo czasu, konieczne było także posiłkowanie się instrukcją.

Tak jak wspominałem, zegarek nie prezentował się wyjątkowo solidnie z wierzchu, dlatego też postanowiłem pobiegać z nim nieco dłużej, aby dokładniej przyjrzeć się jego żywotności. Łatwej przeprawy nie miał. Czy słońce, czy deszcz zawsze zabierałem go ze sobą. Zaliczył ze mną kilka 2-3 godzinnych treningów przy sporych opadach, których nie brak tego lata. Ku memu zdziwieniu, wszystko działało bez zarzutów. Już miałem wznosić peany na część solidnej niemieckiej konstrukcji, jednak na jakiś tydzień przed planowanym zakończeniem testów, część z której byłem do tej pory najbardziej zadowolony, zaczęła szwankować. Pulsometr zaczął tracić sygnał z nadajników lub pokazywał nierealne wartości, takie jak tętno maksymalne na poziomie 240 podczas spokojnego rozbiegania.

Muszę stwierdzić, że ten model od początku nie przypadł mi do gustu, a kolejne treningi spędzone w jego towarzystwie, coraz wyraźniej uwidaczniały jego wady. Urządzenie mierzące puls, które mogło być jego największą zaletą, na koniec odmówiło współpracy, całkowicie przekreślając jego szanse na uzyskanie pozytywnej oceny. Jeżeli jesteście początkującymi biegaczami i dostaniecie taki zegarek w prezencie, to nie trzeba go koniecznie wyrzucać do kosza. Ostatecznie może się przydać, choć na rynku można bez problemów dostać lepszej jakości sprzęt w podobnej cenie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy