Destiny – już gramy! Pierwsze wrażenia

Koniec z domysłami, koniec z wersjami beta i filmikami wrzucanymi przez „tajemniczych osobników”, mających dostęp do gry przed premierą. Oto Destiny, największa produkcja w historii, zmaterializowała się w postaci finalnej wersji gry. Już ją ogrywamy i zapraszamy do czytania...

Koniec z domysłami, koniec z wersjami beta i filmikami wrzucanymi przez „tajemniczych osobników”, mających dostęp do gry przed premierą. Oto Destiny, największa produkcja w historii, zmaterializowała się w postaci finalnej wersji gry. Już ją ogrywamy i zapraszamy do czytania...

Koniec z domysłami, koniec z wersjami beta i filmikami wrzucanymi przez „tajemniczych osobników”, mających dostęp do gry przed premierą. Oto Destiny, największa produkcja w historii, zmaterializowała się w postaci finalnej wersji gry. Już ją ogrywamy i zapraszamy do czytania pierwszych, sporządzonych na gorąco refleksji. Na recenzję będziecie musieli chwilę poczekać, ale na pewno się pojawi.

Jeśli graliście w betę Destiny, to z pewnością w pierwszym zetknięciu z finalną wersją doświadczycie déjà vu. Wynika to z faktu, że Bungie zafundowało nam prawie identyczne misje z obszarów Rosji. Na dokładkę, jeśli ponownie Waszym wyborem będzie Guardian, to musicie się przygotować na to, że otrzymacie perki i supermoce bardzo podobne do tego co pojawiło się w wersji beta. Nie mówię, że identyczne, ale baaaardzo podobne. Szczegóły związane z wyborem postaci oraz różnice pomiędzy poszczególnymi typami, postaramy się przybliżyć w recenzji.

Reklama

W trakcie bety, Bungie twierdziło, że prawdziwie wielkie i otwarte obszary pojawią się w pełnej wersji gry. Miejmy nadzieję, że nie są to tylko marketingowe zagrywki, gdyż Rosja serwuje dość małe obszary, a na dokładkę, wszystkie mapy są tutaj bardzo schematyczne i powtarzalne. Na każdej z nich znajdziecie te same elementy – góry, jaskinie, trochę budynków i tak za każdym razem. Liczę na wielką różnorodność, ale póki co nie dane mi jej było doświadczyć. Troszkę mnie to zmartwiło...

Dobra wiadomość jest taka, że gra działa bardzo płynnie i nie napotkałem najmniejszych problemów z logowaniem się do rozgrywek, czy też stabilnością serwerów. Przyznam szczerze, że obawiałem się, że zaraz po premierze, na serwerach będzie rzeź i nie da się spokojnie pograć. Trzeba przyznać, że BungieActivision odrobiły zadanie domowe i analiza rozmaitych kłopotliwych sytuacji z fazy testowej, dała znakomite rezultaty. Mimo onlinowego charakteru gry, wszystko działa tak płynnie i bezawaryjnie, że odnosimy wrażenie jakbyśmy bawili się w singlu na własnej konsoli.

Słabo natomiast wypada pomysł z dzieleniem graczy na bardzo małe grupy. Dokładnie tak, jak to miało miejsce w becie. Bungie zapowiadało swego czasu, że w takcie gry spotkamy wielu ludzi i będziemy mogli bezproblemowo połączyć swe siły. Prawda jest taka, że 12 osób to absolutne maksimum i pierwsze godziny upłynęły mi na samotnej rozgrywce. No nie, kłamię, przytrafiły mi się drużyny składające się z trzech graczy :) Wygląda na to, że Bungie podtrzymuje tradycję zapoczątkowaną jeszcze w serii Halo.

Udało mi się także rozegrać kilka multiplayerowych meczów, w dwóch trybach, do których aktualnie mam dostęp. Pierwszy z nich to Control (znają go uczestnicy bety), polegający na przejmowaniu terytorium przeciwnika. Drugi to Clash, który jest w rzeczywistości zwykłym deathmatchem. Siła ognia jaką dysponujemy w multi, jest bezpośrednio uzależniona od tego jakie uzbrojenie odblokujecie w standardowej rozgrywce. Dlatego warto poświecić trochę czasu zanim zaczniecie próbować swych sił w rozgrywce wieloosobowej. Podczas wyszukiwania dostępnych meczów, gracze dobierani są w drużyny właśnie na podstawie posiadanego sprzętu, a więc nie ma obawy, że traficie na kogoś napakowanego giwerami. Nic z tych rzeczy. O powodzeniu na polu walki zadecydują głównie umiejętności.

Jeśli chodzi o zmiany względem bety, to z pewnością zauważalne są zmiany w poziomie trudności, pozyskiwaniu przedmiotów i sprzętu, pojawił się lepszy system checkpointów, a bitwy nabrały większego rozmachu.

Podsumowując – jeśli oczekujecie, że już teraz powiem Wam, czy warto zainwestować pieniądze w zakup tej gry, to nie liczcie na to. Kilka godzin, jakie z nią spędziłem, nie daje mi takiego prawa. Na wyrok musicie poczekać do recenzji. Tam z pewnością znajdziecie odpowiedź na to pytanie. Już teraz mogę powiedzieć, że Destiny wygląda pięknie, działa niesamowicie płynnie, przeciwnicy są inteligentni, a wdrożenie w system rozgrywki oraz fabułę nie stanowi większego problemu. To powinno Wam dać do myślenia :)

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama