Drukarka do... skóry

Po skin gunie - pistolecie na skórę nadchodzi kolejna rewolucja w leczeniu skutków poparzeń - drukarki do skóry. Do powstania technologii zainspirowały naukowców najzwyklejsze drukarki atramentowe.

Po nadchodzi kolejna rewolucja w leczeniu skutków poparzeń - drukarki do skóry. Do powstania technologii zainspirowały naukowców najzwyklejsze drukarki atramentowe.

Dr Anthony Atala i jego zespół z Instytutu Medycyny Regeneracyjnej przy Uniwersytecie Wake Forest postanowił przyjrzeć się bliżej sposobowi, w jaki drukarki atramentowe używają tuszu do nanoszenia wzoru na papier i pomyśleli - co by było, gdyby tusz został zastąpiony komórkami skóry. Ich projekt jest w drodze ku testom klinicznym - może więc minąć około 5 lat zanim będzie powszechnie stosowany, aby pomagać ofiarom poparzeń.

Inne ośrodki badawcze - Uniwersytet Cornella i Uniwersytet Medyczny Południowej Karoliny - również pracują nad podobnym systemem. Z tym, że opracowywana przez nich technologia, oprócz skóry, miałaby także pozwalać na "drukowanie" organów.

Drukarki tego typu działają w podobny sposób, co najzwyklejsze atramentówki, które możemy znaleźć w naszym domu lub biurze. Zmienione zostało to, że potrafią one drukować w trzech wymiarach, dzięki czemu można pokryć kilkoma warstwami nowej, zdrowej skóry poparzone miejsca. Po drugie używają one specjalnych dysz, które są w stanie nakładać nową skórę pod ciśnieniem - tak aby sama drukarka nie miała styczności z poparzonymi miejscami.

Materiałem stosowanym do takiego "drukowania" ma być skóra, specjalnie wyhodowana z pobranego wcześniej od pacjenta zdrowego fragmentu.

Dzięki zastosowaniu tej techniki możliwe ma być leczenie poparzeń w ciągu zaledwie kilkunastu minut - do kilku godzin, w przeciwieństwie do tygodni lub nawet miesięcy jak ma to miejsce obecnie.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas