Dwa lata temu cudem uniknęliśmy kataklizmu

7 dni - tyle czasu dzieliło nas w 2012 roku od kataklizmu, który mógł cofnąć całą naszą cywilizację do XVIII wieku. Doszło wtedy na Słońcu do najpotężniejszego rozbłysku od przynajmniej 150 lat, a gdyby nastąpił on tydzień wcześniej trafiłby prosto w Ziemię niszcząc prawdopodobnie całą elektronikę, uszkadzając linie energetyczne, a straty wyniosły by ponad 2 biliony dolarów.

7 dni - tyle czasu dzieliło nas w 2012 roku od kataklizmu, który mógł cofnąć całą naszą cywilizację do XVIII wieku. Doszło wtedy na Słońcu do najpotężniejszego rozbłysku od przynajmniej 150 lat, a gdyby nastąpił on tydzień wcześniej trafiłby prosto w Ziemię niszcząc prawdopodobnie całą elektronikę, uszkadzając linie energetyczne, a straty wyniosły by ponad 2 biliony dolarów.

Rozbłysk ten porównywany jest do burzy słonecznej z roku 1859 roku zwanej także zdarzeniem Carringtona od nazwiska brytyjskiego astronoma-amatora, który jako pierwszy dostrzegł rozbłysk na powierzchni Słońca. Silnie namagnesowana plazma, która dotarła wtedy do Ziemi nie za bardzo miała co uszkodzić (poza sieciami telegraficznymi - niektóre z biur telegraficznych stanęły wtedy w ogniu przez prąd indukowany w liniach), lecz dziś skutki takiego zdarzenia byłyby katastrofalne.

Nie działałoby praktycznie nic co wymaga dostępu do gniazdka elektrycznego, a pewnie nawet nie mielibyśmy wody w kranach, jako że pompy obsługujące wodociągi są zazwyczaj elektryczne.

Badania fizyków z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley wskazują, że zdarzenie z roku 2012 było tak naprawdę dwoma koronalnymi wyrzutami masy, które nastąpiły w odległości 10-15 minut od siebie i zdaniem badaczy to właśnie może być sekret tak silnych burz magnetycznych - nie pojedynczy, ogromny rozbłysk na Słońcu lecz kilka następujących bezpośrednio po sobie.

Jednak to, że tym razem nam się udało nie znaczy, iż jesteśmy bezpieczni - według najnowszych obliczeń fizyka Pete'a Rileya z Predictive Science Inc. szansa, że zjawisko o takiej sile uderzy w ciągu kolejnych 10 lat w Ziemię wynosi 12%, a więc jest ona zbyt duża abyśmy mogli ryzykować.

W 2012 roku naukowcy mieli sporo szczęścia, bo koronalny wyrzut masy uderzył w sondę STEREO-A, która była w stanie zarejestrować bardzo wiele danych, które mogą okazać się bezcenne jeśli w przyszłości będziemy chcieli zabezpieczyć się przed podobnymi zjawiskami. A będziemy musieli - oczywiście jeśli nie chcemy cofnąć się o ponad 100 lat wstecz.

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas