Dwie gwiazdki na niebie w wigilijny wieczór. Jakie?

Gdy dziś wieczorem spojrzymy w niebo w poszukiwaniu legendarnej pierwszej gwiazdki, która będzie znakiem do rozpoczęcia wigilijnej wieczerzy, ujrzymy nie prawdziwą gwiazdę, lecz dobrze nam znaną planetę, a nawet dwie. Dowiedzmy się o nich czegoś więcej...

Gdy dziś wieczorem spojrzymy w niebo w poszukiwaniu legendarnej pierwszej gwiazdki, która będzie znakiem do rozpoczęcia wigilijnej wieczerzy, ujrzymy nie prawdziwą gwiazdę, lecz dobrze nam znaną planetę, a nawet dwie. Dowiedzmy się o nich czegoś więcej...

Zgodnie z tradycją, do wigilijnej kolacji zasiadamy wówczas, gdy na niebie pojawia się pierwsza gwiazdka. Tym razem jej rolę odegrają dwie najbliższe nam planety, a mianowicie Wenus i Mars. Ta pierwsza jest najjaśniejszym po Słońcu i Księżycu naturalnym obiektem ziemskiego nieba.

Będzie ona widoczna już około 45 minut po zachodzie Słońca, a więc w zależności od regionu między godziną 15:50 a 16:30. Ujrzą ją jednak tylko ci, którzy zasiądą do stołu, gdy tylko zacznie się ściemniać i przez okno dobrze widzą południowo-zachodni horyzont.

Reklama

W momencie zapadnięcia zmroku Wenus będzie zachodzić, a więc zabudowania i drzewa mogą ją skutecznie przysłonić. Jednak bez obaw, jest jeszcze druga gwiazdka. To Mars, który łatwo będzie odnaleźć na niebie, bo znajdzie się nieco na lewo od Księżyca, średnio wysoko nad południowym horyzontem.

Spotkanie Księżyca i Czerwonej Planety na tle gwiazdozbioru Koziorożca, to z pewnością hit wigilijnego nieba, zwłaszcza, że nasz naturalny satelita będzie miał postać cienkiego rogalika, w zaledwie 3 dni po nowiu. Dla większości z nas, nieco później zasiadających do wieczerzy, to właśnie Mars i Księżyc będą znakiem do rozpoczęcia łamania się opłatkiem.

Dwie wigilijne "gwiazdki". Po lewej stronie planeta Wenus, a po prawej Mars.

Wenus i Mars są obecnie najintensywniej badanymi planetami, ponieważ ludzkość chce wysłać tam astronautów. O tyle o ile o misji załogowej na Marsa wiemy od dawna, to lot na Wenus jest zaskoczeniem. NASA bowiem aż do dziś skrzętnie ukrywała swoje plany. Jak się okazuje, taka podróż mogłaby się odbyć jeszcze przed lądowaniem na Marsie... .

Jeśli chcemy, żeby pierwszą gwiazdką była prawdziwa gwiazda, to jak co roku wystarczy podnieść głowę do góry. Niemal w zenicie powinna świecić własnym, a nie odbitym światłem, Wega w konstelacji Lutni oraz Deneb w gwiazdozbiorze Łabędzia.

Gdy zapadnie zmrok niebo usiane zostanie miliardami gwiazd, które będzie można zobaczyć z łatwością, zwłaszcza, że mamy obecnie najdłuższe noce w całym roku i widoczne są nawet te gwiazdy, których nie możemy zobaczyć latem z powodu jasnego przez całą noc nieba.

Przeszukując nocne niebo nie należy zapominać o legendarnej Gwieździe Betlejemskiej. Według najnowszych teorii astronomów było to zjawisko wyjątkowego zbliżenia się dwóch największych planet naszego Układu Słonecznego, czyli Jowisza i Saturna, na tle gwiazdozbioru Ryb.

Stało się to w roku 7 przed naszą erą. Dwie jasne planety blisko siebie mogły być odebrane jako wielki znak, zwłaszcza, że Ryby zawsze symbolizowały Izrael, planeta Saturn odbierana jest jako obrońca tego narodu, a Jowisz jako król.

Jednak niektórzy astronomowie przystają przy teorii wybuchu gwiazdy nowej lub supernowej, dzięki czemu na niebie pojawił się świetlisty punkt. Tego nie można jednak ustalić za pomocą obliczeń. Niewykluczone, więc, że w tym samym czasie wystąpiły oba te zjawiska.

Gwiazdę Betlejemską przedstawia się często z charakterystycznym warkoczem, jako kometę. Tajemnica ma wiele rozwiązań, ale bez wątpienia było to zjawisko astronomiczne, które po ponad 2 tysiącach lat trudno będzie wyjaśnić.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy