Dzięki nauce wybuchające jeziora już nam nie grożą

Jeziora potrafią zabijać ludzi - i nie chodzi tu wcale o utopienie. Wybuchające jeziora są udowodnionym naukowo faktem i stoją one za śmiercią tysięcy ludzi. Tak jak na przykład w Kamerunie w roku 1986, gdzie zginęło 1700 osób. Już teraz, dzięki pracy naukowców, nie stanowią one zagrożenia.

Jeziora potrafią zabijać ludzi - i nie chodzi tu wcale o utopienie. Wybuchające jeziora są udowodnionym naukowo faktem i stoją one za śmiercią tysięcy ludzi. Tak jak na przykład w Kamerunie w roku 1986, gdzie zginęło 1700 osób. Już teraz, dzięki pracy naukowców, nie stanowią one zagrożenia.

Jeziora potrafią zabijać ludzi - i nie chodzi tu wcale o utopienie. Wybuchające jeziora są udowodnionym naukowo faktem i stoją one za śmiercią tysięcy ludzi. Tak jak na przykład w Kamerunie w roku 1986, gdzie zginęło 1700 osób. Już teraz, dzięki pracy naukowców, nie stanowią one zagrożenia.

Zapytacie pewnie - na czym polega fenomen wybuchających jezior? Otóż nie stają one nagle w płomieniach, lecz po prostu zbierający się w nich dwutlenek węgla gwałtownie wydostaje się na powierzchnię dusząc wszystko dookoła.

Tak też było 21 sierpnia 1986 roku gdy jezioro Nyos w Kamerunie eksplodowało wyrzucając z siebie zabójczą chmurę dwutlenku węgla, która doprowadziła do uduszenia 1700 osób mieszkających w okolicznych wioskach. Podobny wypadek miał miejsce w innym jeziorze - Monoun - w tym samym kraju w 1984.

Reklama

Nasze jeziora nam nie zagrażają w ten sposób, gdyż aby jezioro "wybuchało" musi ono powstać w wyniku erupcji wulkanu. Z czasem ze znajdującej się na dnie magmy do wody zanika przenikać dwutlenek węgla, który zbiera się przy dnie. Kiedy jednak dochodzi do takich zdarzeń jak na przykład osunięcie ziemi, złogi CO2 zostają poruszone i mikstura wody i gazu przesuwa się ku powierzchni.

Gdy gaz traci ciśnienie formuje się bąbel, który gwałtownie wylatuje na powierzchnię co może przypominać wybuch.

Tlenek węgla jest bardzo niebezpieczny, gdyż wystarczą zaledwie dwa głębokie wdechy aby stracić przytomność. A po "wybuchu" jeziora chmura gazu przeniosła się do okolicznych dolin gdzie znajdowały się wioski - stąd tak duża liczba ofiar.

Na świecie istnieją tylko 3 takie jeziora - dwa w Kamerunie i jedno na granicy Kongo i Rwandy.

Od jakiegoś czasu bardzo dokładnie przyglądają im się naukowcy, tak żeby wyeliminować teorię mówiącą o tym, że wybuch jeziora był spowodowany erupcją wulkanu, a także (a raczej przede wszystkim) aby pomóc ochronić okoliczną ludność.

W 2001 roku francuscy inżynierowie zainstalowali w jeziorze Nyos rury, które umożliwiały wodzie z dna poruszanie się ku powierzchni, gdzie CO2 jest uwalniane stopniowo i powoli.

Takie same rozwiązania pojawiły się później w jeziorach Monoun, w którym do 2010 roku osiągnięto bezpieczny poziom gazów, oraz Kivu.

Naukowcy sądzą, że jezioro Nyos osiągnie bezpieczne stężenie CO2 do roku 2022.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy