Granatem w klejnoty

Okazuje się, że nie tylko piłka nożna budzi wielkie emocje. Dowiedli tego kibice hokeja z tak, wydawałoby się, cywilizowanego kraju jak Kanada, którzy po porażce zespołu Vancouver Canucks w pucharze Stanleya postanowili zrobić swojemu miastu jesień średniowiecza. Jeden z tych fanów miał nieco mniej szczęścia.

Okazuje się, że nie tylko piłka nożna budzi wielkie emocje. Dowiedli tego kibice hokeja z tak, wydawałoby się, cywilizowanego kraju jak Kanada, którzy po porażce zespołu Vancouver Canucks w pucharze Stanleya postanowili zrobić swojemu miastu "jesień średniowiecza". Jeden z tych fanów miał nieco mniej szczęścia.

Otóż dostał on niefortunnie rzuconym przez policjanta (czy na pewno?) nieletalnym granatem hukowo-błyskowym (flash bang) w miejsce gdzie mężczyznę boli najbardziej. Można to zobaczyć na poniższym wideo:

Ogólnie zamieszki w mieście zakończyły się wieloma spalonymi samochodami i liczonymi w miliony dolarów stratami. Policja nie była w stanie zapanować nad tłumem, który wpadł w prawdziwy amok niszcząc wszystko na swojej drodze.

Cała sytuacja miała dwa pozytywne aspekty. Po pierwsze mamy XXI wiek i policja dysponuje teraz niezliczonymi wręcz nagraniami, które sami ludzie uczestniczący w zamieszkach powrzucali na serwisy typu YouTube, i które mogą pozwolić łatwo zidentyfikować sprawców zamieszania. A możemy być pewni, że prawnicy firm ubezpieczeniowych, które będą musiały pokryć zniszczenia nie pozwolą odejść wandalom bez słonej zapłaty za swoje czyny.

Po drugie - mieszkańcy Vancouver następnego dnia skrzyknęli się za pomocą serwisów społecznościowych i sami zorganizowali akcje sprzątania miasta. Tysiące ludzi wyszło na ulicę z workami na śmieci i miotłami i pomogło przywrócić normalność w mieście.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas