Hawaje: Przerażające fajerwerki na niebie

W 1962 roku na niskiej orbicie okołoziemskiej, około 400 km nad Pacyfikiem w okolicach Hawajów zdetonowano bombę wodorową dając mieszkańcom Oceanii jedyny w swoim rodzaju spektakl.

W 1962 roku na niskiej orbicie okołoziemskiej, około 400 km nad Pacyfikiem w okolicach Hawajów zdetonowano bombę wodorową dając mieszkańcom Oceanii jedyny w swoim rodzaju spektakl.

W 1962 roku na niskiej orbicie okołoziemskiej, około 400 km nad Pacyfikiem w okolicach Hawajów zdetonowano bombę wodorową dając mieszkańcom Oceanii jedyny w swoim rodzaju spektakl.

Amerykańskie wojsko chciało w ten sposób sprawdzić możliwość wpływania przez człowieka na tak zwany Pas Van Allena (pole radiacyjne), masę cząsteczek, głównie protonów i elektronów schwytanych przez pole magnetyczne Ziemi.

Główne powody tego testu nie były jednak naukowe lecz polityczne. Ameryka po prostu chciała za wszelką cenę wyprzedzić pod tym względem Związek Radziecki.

Reklama

Wcześniejsze testy z bombami atomowymi prowadzone daleko nad powierzchnią Ziemi już od 1958 roku nie dawały żadnych efektów.

Jednak wybuch bomby wodorowej (zwanej również bombą H) oznaczonej przez wojsko jako Starfish Prime w lipcu roku 1962 wpłynął w znacznym stopniu na Pas Van Allena sztucznie go rozciągając i tworząc prawdziwe fajerwerki nad terenem rozciągającym się od Hawajów aż po Nową Zelandię.

Chmury, zwłaszcza o zachodzie słońca, mieniły się najróżniejszymi kolorami. Niebo wyglądało, jak podczas zorzy polarnej. Ludzie wiedzieli, że stało się coś niepokojącego, ponieważ w naturalnych warunkach takich barw i rozjaśnienia nie można zaobserwować.

Efekty świetlne nie były jedynymi, ludzie mówili też o różnych zakłóceniach w działaniu sprzętu elektrycznego, drzwi od garaży same się otwierały lub zamykały i zdarzały się przerwy w dostawach prądu.

Hotele organizowały na swoich tarasach i werandach specjalne sesje, podczas których widzowie mogli podziwiać skutki eksplozji.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama