Już ponad 100 tysięcy lat temu ludzie doprowadzili do zagłady gatunków
Najnowsze badania prowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców ukazał nam przerażające fakty dotyczące działalności ludzi sprzed ponad 120 tysięcy lat. Zagłady wielu wielkich ssaków, jak dotychczas nas się wydawało, nie były spowodowane zmianami klimatycznymi...
Najnowsze badania prowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców ukazał nam przerażające fakty dotyczące działalności ludzi sprzed ponad 120 tysięcy lat. Zagłady wielu wielkich ssaków, jak dotychczas nas się wydawało, nie były spowodowane zmianami klimatycznymi czy uderzeniem kosmicznej skały, tylko ekspansją człowieka.
Naukowcy ogłosili nawet, że rozmiary tej katastrofy fauny można nawet określić słowami "największej od czasu zagłady dinozaurów". Homo sapiens pojawił się na Ziemi ok. 200 tysięcy lat temu. Kilkadziesiąt tysięcy lat później jego ekspansja po całej planecie była to masowa, że zaczęło to odbijać się na dużych zwierzętach.
W końcu szybko powiększające się społeczności ludzkie musiały czymś się żywić, a wówczas nie znano rolnictwa. Mamuty, leniwce o wielkości słonia czy tygrysy były więc prawdziwym przysmakiem.
Naukowcy z University of New Mexico, University of Nebraska-Lincoln, Stanford University i University of California San Diego w prowadzonych przez siebie badaniach nie znaleźli żadnych dowodów na wystąpienie w tych latach kataklizmów klimatycznych, które mogłyby wpłynąć na zagładę gatunków i zmniejszenie ich rozmiarów.
Badacze przeprowadzili nawet symulacje komputerowe, aby sprawdzić, jak w przyszłości wyglądałaby fauna, gdyby nie miał na nią wpływ człowiek. Okazuje się, że to, co robimy jako gatunek, to wymazywanie w bardzo krótkim czasie 40-45 milionów lat ewolucji rozmiarów ciała ssaków. Po zniknięciu ludzi, rozmiary ssaków powróciłyby do tych sprzed 40 milionów lat. Nad Ziemią panowałaby ponownie megafauna.
Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. Twitter