La Niña i wir polarny w pogodzie. Czy zima w Polsce będzie mroźna i śnieżna?
La Niña wraca na Pacyfik, a jednocześnie wir polarny zaczyna się chwiać wyjątkowo wcześnie. W świecie meteorologii to mieszanka, która potrafi przewrócić zimę do góry nogami. Czy tej zimy w Polsce możemy liczyć na mróz i śnieg?

La Niña znów chłodzi Pacyfik i miesza pogodą na półkuli północnej. Meteorolodzy mówią o słabej, ale stabilnej fazie, która ma utrzymać się przez całą zimę. Taki układ zwykle wzmacnia wyż nad północnym Pacyfikiem i pogłębia niż nad Kanadą. W efekcie prąd strumieniowy schodzi niżej, a chłodne masy z Arktyki łatwiej trafiają do Ameryki Północnej i części Europy. W poprzednich, słabszych epizodach La Niña, Europa Północna i Środkowa częściej notowała temperatury poniżej normy, co daje pewną podpowiedź również na ten sezon.

Wczesne załamanie wiru polarnego. Chłodny grudzień, później wielka niewiadoma
Drugi element tej układanki jest jeszcze ciekawszy. To wyjątkowo wczesne ocieplenie stratosferyczne. Takie zjawisko potrafi osłabić lub nawet rozbić wir polarny, czyli potężny układ krążącego nad biegunem zimnego powietrza. Gdy wir traci stabilność, chłód zaczyna "uciekać" na południe. Meteorolodzy przypominają, że podobne zdarzenia w listopadzie zdarzyły się zaledwie trzy razy w ostatnich 70 latach. W dwóch przypadkach kończyły się pełną zmianą kierunku wiatrów w stratosferze i zimniejszym początkiem sezonu w wielu regionach półkuli północnej.

Prognozy dla Europy na grudzień układają się w klasyczny wzór: wyż nad północą, niż nad południem i napływ powietrza ze wschodu. To mieszanka, która zwykle zapewnia temperatury w okolicy normy lub nieco poniżej. W wielu regionach kontynentu w grudniu ma się także powiększać zasięg śniegu, przede wszystkim tam, gdzie powietrze zdąży się dobrze wychłodzić. Polska, leżąca dokładnie między tymi układami, może mieć zimowy start sezonu, z większymi szansami na mróz i śnieg niż w ostatnich latach.
Styczeń wygląda jednak inaczej. Wyż w Europie ma być silniejszy, a powietrze bardziej suche. To oznacza kontynuację chłodniejszych napływów powietrza, ale z mniejszą szansą na regularne opady. Z kolei luty może przynieść już zmianę. Odbudowujący się wir polarny powinien zamknąć drogę arktycznym masom, a na kontynencie częściej pojawią się dodatnie anomalie temperatury.
Czy czeka nas śnieżna zima w Polsce?
Najbardziej zimowy potencjał ma grudzień, głównie dzięki osłabieniu wiru polarnego. Styczeń może utrzymać mróz, choć z mniejszą ilością śniegu. W lutym, na tę chwilę, bardziej prawdopodobna jest odwilż, choć z możliwym zimnym początkiem.
Tak więc jeśli chodzi o śnieg w Polsce - szansa jest, zwłaszcza na początku sezonu. Ale raczej epizody niż stała pokrywa.
Źródło: severe-weather.eu










