Kolejna porażka europejskiego GPS
Narodziny europejskiego globalnego systemu nawigacji satelitarnej o wdzięcznej nazwie Galileo, który cechuje się dokładnością pozycjonowania w czasie rzeczywistym do metra, a nawet mniej, dokonują się w wielkich bólach. Niedawno wystrzelone zostały kolejne dwa satelity przez firmę Arianespace...
Narodziny europejskiego globalnego systemu nawigacji satelitarnej o wdzięcznej nazwie Galileo, który cechuje się dokładnością pozycjonowania w czasie rzeczywistym do metra, a nawet mniej, dokonują się w wielkich bólach. Niedawno wystrzelone zostały kolejne dwa satelity przez firmę Arianespace, jednak nie trafiły one na swoje orbity, i tym samym nie będzie z nich żadnego pożytku.
ESA poinformowała, że satelity są pod stałą obserwacją i nie zagrażają bezpieczeństwu na powierzchni ziemi. Komisja Europejska zarządziła przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. I tan fakt wcale nie dziwi, system Galileo ma bowiem znacząco obiżyć wydatki UE na projekty, które są uzależnione od amerykańskiego GPS. A nie są one małe, bo szacowane na aż 800 miliardów euro.
UE chce także zarabiać na swoim systemie nawigacji satelitarnej, jednak póki co realizacja ten wizji się oddala. Według planów, Galileo ma być kompletne do 2017 roku. ESA zamówiła już kolejne rakiety Ariane oraz Sojuz, które jeszcze w tym roku mają wynieść na orbitę po kilka satelitów.
Europejski GPS, oprócz zastosowań cywilnych, będzie oferował cenne informacje podnoszące bezpieczeństwo samolotów, pociągów czy samochodów. Na pokładzie satelitów znajdą się transpondery, które będą w stanie przekazywać sygnały wzywania pomocy (SAR) z nadajników użytkowników do regionalnych ośrodków koordynacji poszukiwania i ratownictwa.
Jako, że jest to projekt Unii Europejskiej i przy budowie uczestniczą wszystkie kraje członkowskie, także i Polacy mają w nim swój udział. Jakby tego było mało, jeden z satelitów będzie nosił nazwę Zofia.