Kolejny kontrowersyjny patent Apple
Amerykański Urząd Patentowy ujawnił niedawno kolejny patent złożony przez Apple jeszcze w 2010, który dotyczy elektronicznego kanału dystrybucji aplikacji. Jak można się domyślić wymierzony jest on najprawdopodobniej w Google i w jego mobilny system Android.
Amerykański Urząd Patentowy ujawnił niedawno kolejny patent złożony przez Apple jeszcze w 2010, który dotyczy elektronicznego kanału dystrybucji aplikacji. Jak można się domyślić wymierzony jest on najprawdopodobniej w Google i w jego mobilny system Android.
Firma z Cupertino chce opatentować interfejs kupowania programów z innego źródła bez opuszczania danej aplikacji. Według patentu ta źródłowa aplikacja serwować ma informacje o danym programie, a gdy użytkownik chce go nabyć wyświetlany jest odpowiedni interfejs pozwalający na bezpośredni zakup (bez opuszczania źródłowej aplikacji). Mimo, że ta kupowana aplikacja pochodzi z innego źródła, użytkownik odnosi wrażenie że kupuje ją "na miejscu".
Jednym słowem, jeśli Apple uda się utrzymać patent w takim brzmieniu, to każda aplikacja, która oferuje interfejs do zakupienia produktu oferowanego przez firmę inną niz właściciel tej aplikacji, będzie wymagała udzielenia licencji przez firmę z Cupertino. Jeden z paragrafów patentu zaznacza, że może chodzić także o sytuację, gdy źródłowa aplikacja jest reklamą.
Oczywiście można to odbierać jako atak wymierzony w Google, uniemożliwiający skutecznie tej firmie wyświetlanie reklam (aplikacja źródłowa), poprzez które można zakupić aplikcję innej firmy. Być może jednak intencje Apple są tutaj bardziej czyste i w ten sposób "jabłuszko" chce się zabezpieczyć przed zakusami innych firm, takich jak chociażby Lodsys. Firma ta złożyła jakiś czas temu pozwy przeciw największym graczom na rynku korzystającym z tego mechanizmu, na który rzekomo posiada ona już patent.
Google, a także Microsoft oraz RIM pracują właśnie nad wprowadzeniem takiego sposobu nabywania aplikacji w swoich systemach.