Korzystajmy z energii "złapanych" błyskawic
Naukowcy znaleźli sposób na "łapanie" piorunów. Będzie można nie tylko chronić przed błyskawicami ludzi i zabudowania, lecz również ściągać je i korzystać z ich energii. Ale czy to się w ogóle opłaca? Zobaczcie, jak może wyglądać przyszłość.
W Polsce średnio w ciągu roku burze notuje się przez 25 dni. Pioruny uderzające w zabudowania powodują pożary i straty materialne o wartości setek milionów złotych. Niestety ginie przynajmniej kilka osób, a kilkadziesiąt odnosi obrażenia, często na całe życie.
Skoro błyskawice corocznie uderzają w antenę na szczycie Pałacu Kultury i Nauki około 20 razy, dlaczego nie można byłoby ich wykorzystać? Sądzimy, że marnują się w ten sposób niewyobrażalne ilości darmowej energii, którą można by zasilić wielomilionowe metropolie na długie lata. Jednak nic bardziej mylnego.
Badania naukowców z Uniwersytetu Florydzkiego w Gainesville z którymi współpracuje profesor Grzegorz Masłowski z Politechniki Rzeszowskiej, dowodzą, że pioruny wcale nie są takie energetyczne, jak wcześniej mogło się wydawać.
Naukowcy ściągają pioruny za pomocą dobrze przewodzącego prąd drucika, który przyczepiony jest do miniaturowej rakiety wystrzeliwanej w chmurę burzową na wysokość kilkuset metrów.
Następnie do drucika podłączone są urządzenia pomiarowe, które podają jakie napięcie i natężenie ma piorun oraz jak długo one trwają. Okazuje się, że natężenie wyładowania elektrycznego może dochodzić nawet do 250 tysięcy amperów, zaś temperatura osiąga nawet 30 tysięcy stopni, czyli więcej niż na Słońcu.
Za pomocą tego urządzenia naukowcy z Uniwersytetu Florydzkiego ściągają pioruny
Mimo, że to bardzo dużo, to jednak jest jedno ale... wyładowanie trwa zaledwie jedną tysięczną sekundy, a to zbyt krótko, aby otrzymać dostateczne ilości energii. Z wyliczeń wynika, że jeden piorun mógłby posłużyć do zasilenia mniej niż 10 żarówek 60 watowych przez miesiąc.
Jeden piorun to stanowczo za mało, więc aby proces pozyskiwania energii z wyładowań atmosferycznych był opłacalny i wydajny, jest potrzeba łapania znacznie większej liczby piorunów. Z pomocą przychodzą nam naukowcy z Insurance Institute for Business and Home Safety w USA.
Ich głównym zadaniem jest opracowanie metody ściągania piorunów w taki sposób, aby chronić budynki i mienie przed pożarami. Ich najnowszym wynalazkiem jest podwójna wiązka laserowa, składająca się z wiązki o dużej mocy, umieszczonej wewnątrz drugiej o mniejszym natężeniu, która podtrzymuje ją i zwiększa jej energię.
Taka wiązka jest następnie wysyłana na większe niż zazwyczaj stosowane odległości. Naukowcy testujący nowe rozwiązanie, mają nadzieję, że uzyskanie na tyle silnej wiązki, aby mogła ona niemal w nienaruszonym stanie przechodzić przez mgłę, chmury, krople deszczu, gradziny, a nawet turbulencje.
Jednak to nie sama wiązka, lecz to, co po niej pozostaje, a więc zjonizowane cząsteczki pozbawione elektronów, mają być bronią przeciwko piorunom. Mogą być one bowiem stosowane do przyciągania i przekierowywania błyskawic w dane miejsce, gdzie byłyby one pobierane i przetwarzane na energię, nie pojedynczo a masowo.
Jednocześnie im więcej piorunów udałoby się ściągnąć, tym większe byłoby bezpieczeństwo dla ludzi i zabudowań. Czy człowiek wkrótce stanie się władcą piorunów? Prędzej czy później, ale z pewnością.