Lekarz wszczepił sobie implant mózgu

Doktor Phil Kennedy nazywany jest ojcem cyborgów - od lat prowadzi on badania nad połączeniem człowieka z technologią i jakiś czas temu, jak się okazuje, dotarł on do ściany - nie mógł zdobyć już więcej potrzebnych danych. Pozostało mu tylko jedno - wszczepić sobie samemu implant do mózgu.

Doktor Phil Kennedy nazywany jest ojcem cyborgów - od lat prowadzi on badania nad połączeniem człowieka z technologią i jakiś czas temu, jak się okazuje, dotarł on do ściany - nie mógł zdobyć już więcej potrzebnych danych. Pozostało mu tylko jedno - wszczepić sobie samemu implant do mózgu.

Doktor Phil Kennedy nazywany jest ojcem cyborgów - od lat prowadzi on badania nad połączeniem człowieka z technologią i jakiś czas temu, jak się okazuje, dotarł on do ściany - nie mógł zdobyć już więcej potrzebnych danych. Pozostało mu tylko jedno - wszczepić sobie samemu implant do mózgu.

Kennedy chciał poznać jak funkcjonują neurony odpowiedzialne za mowę i aby to zbadać wyjechał do Belize gdzie zapłacił 25 tysięcy dolarów jednemu z tamtejszych chirurgów aby ten wszczepił mu elektrody do kory ruchowej. W ten sposób doktor Kennedy był w stanie podłączyć swój mózg do komputera.

Reklama

Wszystko to poprzedzone było latami planowania, badań wstępnych i rozważań, jednak wobec braku alternatyw znany neurolog zdecydował się w zeszłym roku na ten drastyczny (wszak mówimy o potwornie inwazyjnej i niebezpiecznej operacji) ruch. Nie obyło się bez problemów - w trakcie operacji bowiem podniesione ciśnienie krwi pacjenta doprowadziło do obrzęku mózgu przez co po wybudzeniu nie był on w stanie wydobyć słowa co musiało być przerażającym doświadczeniem.

Niemniej stan ten dość szybko minął i teraz Kennedy uważa, że było warto - zebrane dzięki implantowi dane są bezcenne, wskazują one na grupę 65 neuronów, które uruchamiane są gdy wydobywamy z siebie pewne dźwięki lub choćby o nich myślimy. Jego badanie przeprowadzone na własnej osobie mogą zatem doprowadzić do powstania urządzenia, które będzie w stanie skutecznie odczytywać nasze myśli i/lub transkrybować je na dźwięk.

Dziś doktor Kennedy nie ma już w głowie implantów, powstał bowiem problem gdy rana w głowie się zasklepiła i duże, umieszczone pod nienaturalnym kątem elektrody (tak mu łatwiej było z nimi pracować) powodowały problemy, dlatego jeszcze w zeszłym roku usunął je on w szpitalu, już w Stanach Zjednoczonych, za co musiał zapłacić 94 tysiące dolarów.

Cóż - czasem ludzkość potrzebuje takich "szalonych naukowców" aby popchnąć postęp do przodu.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy