Morze wyrzuciło delfiny. To zapowiedź trzęsienia?

Japończycy obawiają się kolejnego gigantycznego trzęsienia ziemi, po tym, jak morze wyrzuciło na plażę aż 156 delfinów. Mieszkańcy od razu przypomnieli sobie, że do podobnej rzezi doszło tuż przed katastrofalnym uderzeniem tsunami...

Japończycy obawiają się kolejnego gigantycznego trzęsienia ziemi, po tym, jak morze wyrzuciło na plażę aż 156 delfinów. Mieszkańcy od razu przypomnieli sobie, że do podobnej rzezi doszło tuż przed katastrofalnym uderzeniem tsunami...

Blady strach padł na mieszkańców wschodniego wybrzeża Japonii. Na północny wschód od Tokio, w rejonie miejscowości Hokota w prefekturze Ibaraki, cała plaża została usłana przed delfiny. Część z nich nie przeżyła. Przybyłe na miejsce służby, starały się uratować jak najwięcej tych morskich ssaków.

Wydarzenie to lotem błyskawicy obiegło media społecznościowe, gdzie pojawiło się pytanie: "czy jesteś gotowy na trzęsienie ziemi?" Japończycy natychmiast przypomnieli sobie, że do podobnego zjawiska doszło w marcu 2011 roku, dokładnie na sześć dni przed największym trzęsieniem ziemi w historii Japonii, o sile M9.0, które wyzwoliło wysokie na prawie 40 metrów fale tsunami.

Reklama

Morze wyrzuciło wtedy 50 delfinów. Dalszy rozwój wypadków znamy bardzo dobrze, bo zginęło prawie 20 tysięcy ludzi, wiele domów zostało zmytych do morza, a wybuch w elektrowni atomowej w Fukushimie wyludnił wiele napromieniowanych miejscowości na dziesiątki lat.

Delfiny wyrzucone na plażę w rejonie Hokoty w Japonii. Fot. Toshifumi Kitamura / AFP.

Niepokój zwiększył wstrząs o średniej sile M5.1, który w niedzielę (12.04) o godzinie 21:25 czasu polskiego miał swoje epicentrum niemal w tym samym miejscu, co 4 lat temu. Czy to zapowiedź znacznie potężniejszego wstrząsu?

Historia zna więcej przypadków niewyjaśnionych "samobójstw" morskich zwierząt. W lutym 2011 roku morze wyrzuciło na plażę w Nowej Zelandii ponad 100 wielorybów. Dwa dni później miasto Christchurch nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które spowodowało olbrzymie zniszczenia i śmierć 185 osób.

Zwierzęta wyczuwają trzęsienia ziemi?

Mimo wielu badań nie udało się dowieść związku trzęsień ziemi z masowym "samobójstwem" delfinów i wielorybów. Jednak w toku badań znaleziono dowody na to, że zwierzęta mogą wyczuwać zbliżające się trzęsienie znacznie szybciej niż aparatura pomiarowa.

Najnowsze wyniki badań, o których informowaliśmy jakiś czas temu, pochodzą prosto z Amazonii, gdzie grupa naukowców wpadła na pomysł wykorzystania kamer do śledzenia zachowania zwierząt i dzięki temu lepszego przewidywania tego gdzie i kiedy ziemia zadrży. Badacze umieścili w dżungli serię aktywowanych przez ruch kamer i z ich pomocą śledzili zachowanie zwierząt przed trzęsieniem ziemi, które miało miejsce w Peru w 2011 roku.

Kompilacja filmików z trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii w marcu 2011 roku.

I już na trzy tygodnie przed tym zdarzeniem zwierzęta zaczęły zachowywać się inaczej niż zwykle. Były znacznie bardziej podenerwowane, przez co kamery aktywowały się nawet 15 razy dziennie, a w okresie poprzedzającym trzęsienie tylko 5 lub mniej.

Naukowcy sądzą, że zwierzęta potrafią wykryć zmiany zachodzące w atmosferze, które pojawiają się mniej więcej parę tygodni przed trzęsieniem, gdy ciśnienie pod powierzchnią ziemi znacznie rośnie. Mogą to być np. uwalniające się gazy.

Wśród nich znajduje się radon, radioaktywny gaz, który tuż przed wstrząsem jonizuje powietrze, co z kolei doprowadza do zwiększonej kondensacji pary wodnej, której molekuły są przyciągane przez jony. Wcześniejsze badania wykazały, że przed wstrząsem wzrasta liczba elektronów w jonosferze, a jej apogeum przypada na moment trzęsienia.

Pies, który zaciekawił naukowców

Ponoć żelaznym dowodem na to, że psy wyczuwają wstrząs na kilka sekund, zanim wystąpi, ma stanowić poniższe nagranie z kalifornijskiej Eureki, gdzie 9 stycznia 2010 roku miało miejsce trzęsienie o sile M6.5. Na filmie zobaczyć możemy psa leżącego na podłodze w biurze.

Czy pies wyczuł trzęsienie wcześniej niż ludzie?

Zwierzak bezwładnie porusza głową, aż dokładnie o godzinie 17:21 i 38 sekund zrywa się w popłochu na równe nogi i znika z pola wiedzenia kamery przemysłowej. 4 sekundy później dochodzi do trzęsienia ziemi i widzimy, jak panicznie reagują na nie pracownicy biura.

Kilka sekund to za mało

Nawet jeśli zwierzęta, za pomocą wielokrotnie lepszego węchu i odczuwania mikrowstrząsów, aniżeli ludzie, potrafią przewidywać trzęsienia ziemi, to jednak ostrzeżenie z ich strony pojawia się zbyt późno. Aby ewakuacja ludności miała jakiekolwiek szansę na powodzenie, alarm musi zostać ogłoszony przynajmniej 1 minutę przed trzęsieniem.

To pozwoli ludziom na opuszczenie swych domów lub ukrycie się w bezpiecznym miejscu. Niestety, nasza zdolność przewidywania trzęsień jest jeszcze w powijakach.

W Japonii w marcu 2011 roku mieszkańcy okolic epicentrum otrzymali ostrzeżenie m.in. przez SMS na swoją komórkę na 5 sekund przed wstrząsem, zaś ludność bardziej odległych obszarów nawet 40 sekund przed wstrząsem. Ogólnokrajowy alarm został ogłoszony 8 sekund po tym, jak czujniki odebrały pierwsze informacje o zbliżającym się kataklizmie.

Specjalne kapsuły, które mogą uratować wiele istnień. Fot. AP.

Nikt jednak nie spodziewał się, że to nie trzęsienie, lecz wyzwolone przez nie tsunami, okaże się najbardziej niszczycielskie w skutkach, powodując dalsze dramaty, w tym awarię w elektrowni atomowej i skażenie znacznego obszaru. Nawet najlepsze systemy wczesnego ostrzegania nie uratują wszystkich ofiar, nie sprawią też, że domy pozostaną tam, gdzie stały wcześniej.

Trzęsienia i tsunami to żywioły nad którymi jeszcze długo, a może i nigdy, nie będziemy w stanie zapanować. Jednak możemy ograniczać liczbę ofiar i rozmiar zniszczeń, a naukowcy z pewnością nie poprzestaną na dotychczasowych osiągnięciach, wciąż pozostawiających wiele do życzenia.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy