Mustang z silnikiem V12

Prawdziwy muscle car to nie tylko wygląd, ale przede wszystkim silnik, który obowiązkowo musi posiadać osiem cylindrów w układzie V. Nie musi on generować oszałamiających osiągów, ale koniecznie musi wydawać wspaniały dźwięk. Jedyną rzeczą lepszą od bulgotu amerykańskiej V-ósemki jest brzmienie europejskiej widlastej dwunastki.

Prawdziwy muscle car to nie tylko wygląd, ale przede wszystkim silnik, który obowiązkowo musi posiadać osiem cylindrów w układzie V. Nie musi on generować oszałamiających osiągów, ale koniecznie musi wydawać wspaniały dźwięk. Jedyną rzeczą lepszą od bulgotu amerykańskiej V-ósemki jest brzmienie europejskiej widlastej dwunastki.

Prawdziwy muscle car to nie tylko wygląd, ale przede wszystkim silnik, który obowiązkowo musi posiadać osiem cylindrów w układzie V. Nie musi on generować oszałamiających osiągów, ale koniecznie musi wydawać wspaniały dźwięk. Jedyną rzeczą lepszą od bulgotu amerykańskiej V-ósemki jest brzmienie europejskiej widlastej dwunastki.

Na pomysł połączenia wyglądu amerykańskiego muscle cara z sercem w postaci silnika V12 wpadł pewien właściciel Forda Mustanga, który wszedł w posiadanie sprawnego motoru pochodzącego z Astona Martina Vanquish. Modyfikacji tej dokonała profesjonalna firma zajmująca się tego typu przeróbkami.

Reklama

Tym sposobem powstał jedyny w swoim rodzaju Mustang, w którym zamiast charakterystycznego dźwięku dla jednostek V8 znajdziemy wściekłe wycie potężnej jednostki o pojemności 6 litrów, która rozwija moc 600 KM. By poskromić tę moc samochód musiał zostać wyposażony w grubsze opony na 19 calowych felgach, manualną skrzynię biegów Tremec T-56, przekonstruowane zawieszenie, i nowy układ hamulcowy.

Teraz ten Mustano-Aston nazywany pieszczotliwie Vanquishd został wystawiony na sprzedaż. Właściciel oczekuje za niego 79 000 $.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama