Najdłuższa gra w berka w historii

Myślicie, że berek to niewinna, dziecięca zabawa? Tak też myślała grupa kilku Amerykanów, która ponad 23 lata temu rozpoczęła morderczą, trwającą po dziś dzień rozgrywkę.

Myślicie, że berek to niewinna, dziecięca zabawa? Tak też myślała grupa kilku Amerykanów, która ponad 23 lata temu rozpoczęła morderczą, trwającą po dziś dzień rozgrywkę.

Myślicie, że berek to niewinna, dziecięca zabawa? Tak też myślała grupa kilku Amerykanów, która ponad 23 lata temu rozpoczęła morderczą, trwającą po dziś dzień rozgrywkę.

Wszystko zaczęło się jeszcze w szkole średniej, trwało przez cały okres studiów i trwa nadal - nawet gdy zawodnicy rozjeździli się po różnych częściach kraju. Sama gra nie ma jednak żadnych ograniczeń geograficznych - ma wyłącznie czasowe. Rozgrywka toczy się bowiem "tylko" przez miesiąc luty, a ten kto zostanie na jego koniec "berkiem" będzie nosił to niechlubne miano przez cały, kolejny rok.

Reklama

A później zabawa zaczyna się na nowo.

Przez to wszyscy uczestnicy (m. in. prawnik, spec od marketingu, nauczyciel i ksiądz) w lutym rewidują swoje zwyczaje - zawsze zamykają drzwi do pokoju, w którym się znajdują, a nawet zaglądają pod samochody. Jednak nawet to nie zawsze działa.

Pewnego razu w 1990 roku do drzwi jednego z uczestników zapukał jego znajomy twierdząc, że znalazł coś naprawdę interesującego. Niespodziewający się niczego mężczyzna wyszedł na zewnątrz, a wtedy z bagażnika wyskoczył na niego kolega - dziś ksiądz - przekazując mu berka, a jednocześnie strasząc jego żonę do tego stopnia, że ta wywróciła się i złamała nogę.

Jednak podejście uczestników do gry nie zmieniło się po tym incydencie. Wszyscy nadal uważają to za świetną zabawę, która umożliwia im nawet po długich latach utrzymywanie kontaktu, a nawet poznawanie nowych osób. Gra się bowiem rozrasta o nowych graczy, powstają sojusze z różnych części kraju, werbowani są znajomi z pracy czy szkoły.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy