Nowe kłopoty Saaba?

Kiedy wydawało się, że kłopoty Saaba przeszły do historii za sprawą holenderskiego Spykera, świat obiegły kolejne niepokojące informacje. Zdaniem niektórych sytuacja firmy jest na tyle trudna, że może doprowadzić nawet do bankructwa.

Kiedy wydawało się, że kłopoty Saaba przeszły do historii za sprawą holenderskiego Spykera, świat obiegły kolejne niepokojące informacje. Zdaniem niektórych sytuacja firmy jest na tyle trudna, że może doprowadzić nawet do bankructwa.

Kiedy wydawało się, że kłopoty Saaba przeszły do historii za sprawą holenderskiego Spykera, świat obiegły kolejne niepokojące informacje. Zdaniem niektórych sytuacja firmy jest na tyle trudna, że może doprowadzić nawet do bankructwa.

Głośno o problemach finansowych Saaba zrobiło się po wywiadzie udzielonym przez rosyjskiego biznesmena Władimira Antonowa dla szwedzkiego serwisu Dagens. Zdaniem rosyjskiego inwestora zainteresowanego wykupieniem udziałów Spykera, który jest właścicielem Saaba, szwedzki producent nie jest w stanie osiągnąć zakładanego poziomu sprzedaży wynoszącego 80 000 sztuk rocznie. Maksymalne możliwości Saaba Antonow oszacował na 60 000-65 000 egzemplarzy.

Reklama

W dalszej części wywiadu Rosjanin powiedział że bez wsparcia finansowego w wysokości 352 mln dolarów szwedzki producent w ciągu zaledwie 5 dni może przejść w stan upadłości. Dodał przy tym, że jego propozycja to wpompowanie w fabryki 500 mln koron, ale mimo tego nie obędzie się bez innych inwestorów.

Media podkreślają jednak, że wypowiedzi Antonowa mogą być celową zagrywką nastawioną na obniżenie cen akcji Saaba i tym samym wykupienie pakietu kontrolnego po niższej stawce. Często przytaczaną informacją są rzekome związki inwestora z przestępczością zorganizowaną.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy