Promieniowanie "zabiło" roboty w Fukushimie
11 marca minęło 5 lat po najpotężniejszym trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Japonię w spisanej historii. Tsunami, które było jego następstwem, zabiło ponad 20 tysięcy ludzi, na zawsze zmieniło linię brzegową kraju i doprowadziło do największej katastrofy jądrowej w XXI wieku, pozostawiając po sobie miasta duchów...
11 marca minęło 5 lat po najpotężniejszym trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Japonię w spisanej historii. Tsunami, które było jego następstwem, zabiło ponad 20 tysięcy ludzi, na zawsze zmieniło linię brzegową kraju i doprowadziło do największej katastrofy jądrowej w XXI wieku, pozostawiając po sobie miasta duchów.
Pomimo faktu, że władzom Japonii udało się usunąć napromieniowaną ziemię z terenów wokół elektrowni w Fukushimie, to jednak nie są w stanie uporać się z najważniejszym, a mianowicie z prętami paliwowymi, które znajdują się w zniszczonym budynku elektrowni.
W styczniu bieżącego roku informowaliśmy Was (), że Japończycy zbudowali specjalne roboty do przeprowadzania prac wokół uszkodzonego reaktora. Teraz firma TEPCO oznajmiła, że inżynierowie utracili kontakt z pięcioma robotami, a to ze względu na panujące tam wysokie temperatury i silne promieniowanie.
Film wykonany przez robota z wnętrza uszkodzonego reaktora.
Według specjalistów, poziom promieniowania przy reaktorze osiąga teraz średnio 9,7 siwertów na godzinę (miejscami nawet ponad 24). Po otrzymaniu takiej dawki człowiek umiera w przeciągu kilku tygodni.
Zadaniem maszyn było usunięcie zarówno tych dobrych, jak i stopionych prętów paliwowych. Inżynierowie rozkładają ręce, gdyż nad tymi robotami pracowali przez ostatnie dwa lata. Ale nie dają oni za wygraną i już rozpoczęli prace nad nowymi, jeszcze bardziej wytrzymalszymi, chociaż nie będzie to łatwe zadanie.
Film z terenów skażonych przez promieniowanie i ewakuowanych.
TEPCO jest zobowiązane nie tylko do usunięcia złomu z wnętrza elektrowni, ale również do zabezpieczenia całego terenu, aby skażona woda nie dostawała się do oceanu. Według najnowszych danych, na terenie i w pobliżu elektrowni znajduje się jej około miliona ton. Część jest przechowywana w zbiornikach, ale woda i tak powoli przesiąka z nich do oceanu.
Władze Kraju Kwitnącej Wiśni szacują, że sprzątanie po tej potwornej katastrofie potrwa jeszcze kilka dekad. Tymczasem powracający mieszkańcy nie mogą nadziwić się, jak bardzo zmienił się krajobraz miejsc, w których spędzili dużą część swojego życia. Na powyższym wideo możecie zobaczyć w akcji pochłaniającą wszystko Matkę Naturę. Trzeba przyznać, że widoczki jak z jakiegoś dobrego filmu katastroficznego.