Reaktor zimnej fuzji już niedługo trafi na rynek

Włoski fizyk i wynalazca Andrea Rossi pokazał parę lat temu maszynę nazwaną ECAT, która miała rzekomo dokonywać czegoś, o czym do tej pory pisali fantaści w książkach popularno-naukowych - zimnej fuzji. Teraz firma włoskiego wynalazcy - Energy Catalyzer - zapowiada, że już w przyszłym roku dostępny będzie na rynku pierwszy reaktor o mocy 1 MW, na który już można składać zamówienia.

Włoski fizyk i wynalazca Andrea Rossi pokazał parę lat temu maszynę nazwaną ECAT, która miała rzekomo dokonywać czegoś, o czym do tej pory pisali fantaści w książkach popularno-naukowych - zimnej fuzji. Teraz firma włoskiego wynalazcy - Energy Catalyzer - zapowiada, że już w przyszłym roku dostępny będzie na rynku pierwszy reaktor o mocy 1 MW, na który już można składać zamówienia.

Włoski fizyk i wynalazca Andrea Rossi pokazał parę lat temu maszynę nazwaną ECAT, która miała rzekomo dokonywać czegoś, o czym do tej pory pisali fantaści w książkach popularno-naukowych - zimnej fuzji. Teraz firma włoskiego wynalazcy - Energy Catalyzer - zapowiada, że już w przyszłym roku dostępny będzie na rynku pierwszy reaktor o mocy 1 MW, na który już można składać zamówienia.

Pierwszy eksperyment z zimną fuzją zakończył się powodzeniem ponad 20 lat temu, jednak od tego czasu cały ten proces spotykał się z bardzo dużym sceptycyzmem środowisk naukowych. Jest to fuzja jąder atomowych przeprowadzana w dużo niższej temperaturze niż reakcje termojądrowe. Atomy dwóch różnych pierwiastków (zazwyczaj jednego ciężkiego i jednego lekkiego) łączyć miały się ze sobą wydzielając przy tym ciepło, które może zostać zamienione bezpośrednio w energię elektryczną. Główne plusy tego rozwiązania byłyby takie, że nie wydzielana jest podczas tego procesu żadna radiacja, a także jego temperatura, zgodnie z nazwą, jest dość niska.

Reklama

Podchodzono do tej metody dość sceptycznie z tego względu, że według wszelkich eksperymentów i badań energia potrzebna do pokonania odpychania elektrostatycznego protonów między jądrami i przybliżenia na odległość, w której krótkozasięgowe silne oddziaływania jądrowe przeważą odpychanie odpowiada temperaturze liczonej w milionach Kelwinów. Naukowcy, którym rzekomo udawało się jej dokonać, nie potrafili sami nawet podać teoretycznych powodów takiego działania. Tak więc wszystkie dotychczasowe eksperymenty z zimną fuzją uważane były za oszustwo.

Andrea Rossi już od paru lat informował o stworzeniu maszyny nazwanej ECAT, wewnątrz której rzekomo udało się zimnej fuzji dokonać. W jej wnętrzu dochodzić ma do reakcji pomiędzy atomami wodoru i niklu - dzięki czemu produkuje ona ponad 10-krotnie więcej energii niż dostarcza się jej do startu. Niestety Włoch nie podał żadnych opisów działania maszyny ani też nigdy nie udało mu się potwierdzić, że faktycznie ona działa.

Włoch organizował jednak pokazy swojej maszyny - rzucili na nią okiem m. in. badacze ze Szwecji, którzy byli pod wrażeniem jej działania. Peter Hagelstein z prestiżowej uczelni MIT twierdzi, że urządzenie może działać dzięki wykorzystaniu energii drgań znajdującej się w krystalicznej sieci metalu (w tym przypadku niklu), która prowadzi do przemian jądrowych, co w efekcie doprowadza do fuzji.

Plotki dotyczące ECAT mówią o tajemniczym niklowym nanokatalizatorze, który po dodaniu wodoru i miedzi rozpoczyna reakcję, w której powstaje wyłącznie gorąca para wodna - zatem można do urządzenia podłączyć turbinę i generować z jego pomocą elektryczność. Sam ECAT ma być bardzo mały - 20 na 20 na 1 centymetr, lecz jednostki te można ze sobą łączyć. Tak właśnie - poprzez złożenie 106 pojedynczych urządzeń ECAT ma powstać pierwsza komercyjna elektrownia zimnej fuzji o mocy 1 MW, którą Rossi chce sprzedawać w przyszłym roku za 1.5 miliona dolarów od sztuki.

Czy to działa? Na razie nie ma żadnych niezbitych dowodów, a Rossi nie chce przedstawić teoretycznych podstaw działania urządzenia twierdząc, że nie jest ono opatentowane i obawia się konkurencji. Nie znaczy to, że nie znaleźli się już nabywcy, wśród których jest m. in. Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych (DARPA).

Trzeba zatem poczekać do przyszłego roku gdy pierwsze elektrownie ECAT trafią do klientów. Jeśli faktycznie będą one działać możemy mówić o największej rewolucji od kilkudziesięciu lat i rozwiązaniu wszelkich problemów energetycznych trapiących ludzkość.

Źródła: ,

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy