Silnik czerpiący energię z "powietrza"

Grupie bioinżynierów z Columbia University udało się ostatnio opracować niezwykle ciekawe urządzenie. Z pozoru niewinnie wyglądająca plastikowa skrzyneczka jest silnikiem, który całą energię do swojego działania czerpie z parowania, które odbywa się ciągle dookoła nas w temperaturze pokojowej.

Grupie bioinżynierów z Columbia University udało się ostatnio opracować niezwykle ciekawe urządzenie. Z pozoru niewinnie wyglądająca plastikowa skrzyneczka jest silnikiem, który całą energię do swojego działania czerpie z parowania, które odbywa się ciągle dookoła nas w temperaturze pokojowej.

Grupie bioinżynierów z Columbia University udało się ostatnio opracować niezwykle ciekawe urządzenie. Z pozoru niewinnie wyglądająca plastikowa skrzyneczka jest silnikiem, który całą energię do swojego działania czerpie z parowania, które odbywa się ciągle dookoła nas w temperaturze pokojowej.

Silnik ten, którego całkowity koszt wykonania zamyka się w 5 dolarach jest naprawdę przełomowy - wykorzystuje on materiał nazwany HYDRA (hygroscopy-driven artificial muscle - czyli w wolnym tłumaczeniu sztuczne mięśnie zasilane higroskopijnie), który jest serią plastikowych tasiemek kurczących się i rozkurczających pod wpływem minimalnych zmian w wilgotności powietrza. Materiał ten może się tak odkształcać ponad milion razy zanim zacznie on tracić swoje właściwości, dlatego już teraz wydaje się, że będzie można znaleźć dla niego zastosowania w codziennym życiu.

Reklama

A, co równie ważne, potrafi on generować dość sporo energii - 10-centymetrowe pudełko jest w stanie zasilić diody LED czy nawet miniaturowy samochodzik.

Sama budowa tego materiału jest bardzo ciekawa, bo jest on tak naprawdę biologiczny - tasiemki pokryte są bowiem mikroskopijnymi przetrwalnikami powszechnie otaczających nas bakterii z rodzaju bacillus, których zewnętrzna otoczka potrafi wykorzystać nawet najmniejsze ilości wilgoci w powietrzu aby się rozszerzać i kurczyć, generując energię. Dodatkowo przetrwalniki te mają to do siebie, że potrafią, cóż, przetrwać przez dziesiątki czy nawet setki lat - co przekłada się na wytrzymałość stworzonego z ich pomocą materiału.

Wystarczy podłączyć do tego mały elektromagnetyczny generator et voila - mamy prąd - a wszystko z małej, parującej kałuży wody.

Silnik działa nie tylko w temperaturze pokojowej, do różnych warunków wystarczy tylko dostosować w nim prędkość otwierania i zamykania pokrywki pudełka - w ten sposób regulowana jest w jego wnętrzu wilgotność. Do tego pudełko to nie jedyny możliwy design - autorzy odkrycia przygotowali także coś w stylu turbiny.

Na razie traktować to można jednak jako ciekawy prototyp, ale z pewnością warto mieć tę technologię na oku. Obecnie udaje się wykorzystać zaledwie 1% energii przetrwalników baterii, ale gdy uda się ten wynik poprawić to być może patrzymy właśnie na przyszłość energetyki.

Piękne jest również to, że w tym przypadku energia nie bierze się z żadnego magicznego, trudnego do wyjaśnienia źródła - wszystko jest proste i klarowne.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy