Śmiech na sali. UE będzie walczyła z fake newsami

Stało się to, na co wszyscy, zainteresowani tematem rozpowszechniania w globalnej sieci fałszywych informacji i głoszenia mowy nienawiści, czekali od dawna. Europarlament w końcu postanowił włączyć się w działania przeciwko ukróceniu tych procederów...

Stało się to, na co wszyscy, zainteresowani tematem rozpowszechniania w globalnej sieci fałszywych informacji i głoszenia mowy nienawiści, czekali od dawna. Europarlament w końcu postanowił włączyć się w działania przeciwko ukróceniu tych procederów...

Stało się to, na co wszyscy, zainteresowani tematem rozpowszechniania w globalnej sieci fałszywych informacji i głoszenia mowy nienawiści, czekali od dawna. Europarlament w końcu postanowił włączyć się w działania przeciwko ukróceniu tych procederów.

Bronią posłów mają być gigantyczne kary finansowe nakładane na media, które publikują takie treści, nie będą chciały walczyć w swoim zakresie z takim zjawiskiem, a także nie będą stosowały się do upomnień odpowiednich organów.

O ile taka walka jest godna podziwu, to jednak natychmiast pojawia się problem precyzyjnego określenia, czym tak naprawdę są dla UE fałszywe wiadomości i mowa nienawiści. Nie jest tajemnicą, że władze Unii wyznają lewicowo-liberalne wartości i taki też światopogląd jest mile widziany w kwestiach kreowania go w wszelakich mediach.

Reklama

Ten fakt dostrzegli europarlamentarzyści i jednocześnie ostrzegali przed ryzykiem nadmiernego cenzurowania mediów lub ograniczenia wolności słowa. Politycy sprecyzowali dokładnie również to, co nie jest wolnością słowa.

"Wypowiedzi nawołujące do przemocy, do aktów terrorystycznych lub nienawiści wobec grupy osób lub członka takiej grupy ze względu na płeć, pochodzenie rasowe, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, język, religię, przekonania, opinie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną nie są wolnością słowa, to są treści nielegalne i Komisja będzie kontynuowała swoje działania, żeby tego typu wypowiedzi zniknęły z sieci" - powiedział Andrus Ansip, komisarz UE ds. jednolitego rynku cyfrowego.

Fałszywe informacje zalewają internet. Fot. Twitter.

Serwisy społecznościowe takie jak: Facebook, Twitter czy YouTube zobowiązały się przestrzegać kodeksu postępowania w takich kwestiach i rozpocząć walkę z tym zjawiskiem z pomocą najróżniejszych technologii internetowych.

To wszystko brzmi pięknie, ale czy na pewno Unia Europejska wraz z gigantami mediów będzie walczyła z prawdziwymi fałszywymi wiadomościami i mową nienawiści? Przecież te terminy są wyznaczane przez punkt widzenia określonych grup, a jak wszyscy wiemy, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.

W tym przypadku mamy do czynienia z lewicową wizją świata, globalizmem i zacieraniem wszelkich odmienności kulturowych. Wszystkie treści, których ideą nie będą te wartości i będą je szkalowały czy podważały, zostaną automatycznie uznane za fake newsy i mowę nienawiści.

Czy to jest ta prawdziwa wolność słowa i szacunek do ludzi oraz wyznawanych przez nich wartości, do jakich dąży nasza cywilizacja? Coraz więcej czarnych chmur zbiera się nad wolnością globalnej sieci. Jeśli wszystko potoczy się tak, jak jest zapowiadane, to Internet szybko stanie się przestrzenią jednobiegunowej i jedynej słusznej wizji rzeczywistości określonych grup.

Źródło:  / Fot. Twitter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy