Smog w Nowym Delhi gorszy niż w Chinach
W kontekście zanieczyszczenia powietrza cały czas mówi się o Chinach - zresztą nie bez przyczyny. Okazuje się jednak, że w znajdujących się nieopodal Indiach, a dokładniej w stolicy tego kraju - Nowym Delhi - smog jest jeszcze gęstszy, problem ten jednak nie jest tak nagłośniony jak chiński.
W kontekście zanieczyszczenia powietrza cały czas mówi się o Chinach - zresztą nie bez przyczyny. Okazuje się jednak, że w znajdujących się nieopodal Indiach, a dokładniej w stolicy tego kraju - Nowym Delhi - smog jest jeszcze gęstszy, problem ten jednak nie jest tak nagłośniony jak chiński.
W styczniu bieżącego roku Chińczycy zmagający się w Pekinie z rekordowym smogiem (średnio 227 μg pyłów zawieszonych PM2.5 na metr sześcienny) nie dawali już rady - wszyscy praktycznie nosili maski ochronne na twarz, a władze podjęły szereg działań aby oczyścić nieco powietrze (na przykład zamknięto autostrady, a wprowadzony ma zostać także zakaz palenia węglem). Okazuje się jednak, że w tym samym czasie w Nowym Delhi średnie stężenie PM2.5 wyniosło... 473 μg na metr sześcienny, a życie toczyło się tam swym zwykłym torem.
Z kolei porównując najgorsze ze styczniowych dni stężenie PM2.5 w Pekinie przekroczyło 500 μg na metr sześcienny, jednak okazuje się, że do tego czasie liczba ta została w Delhi przekroczona już w 8 różnych dni.
Odbija się to wyraźnie na zdrowiu Hindusów, gdyż już teraz Indie zaczynają przodować w niechlubnych rankingach przypadków astmy i śmierci wywołanych przez choroby układu oddechowego. Zwykli, niezbyt zamożni mieszkańcy miasta twierdzą, że przyzwyczaili się do takiej sytuacji - po prostu nikt im nigdy na taki problem nie zwrócił uwagi - a z kolei najbogatsi mieszkańcy tego miasta zaczynają exodus poza jego granice.
Sytuacja jest o tyle gorsza, że w Chinach problem został dostrzeżony i władze zaczynają w końcu coś z nim robić, a w Indiach nawet się o nim otwarcie nie mówi.
Źródło: