Turyści wywołali wielkie trzęsienie ziemi w Malezji
W nocy z czwartku na piątek (4/5.06) w należącej do Malezji północnej części wyspy Borneo, doszło do silnego trzęsienia ziemi. Wstrząs o magnitudzie M6.0 był najsilniejszym, jaki odnotowano w tym kraju, co najmniej na tle ostatniego półwiecza. Jego epicentrum znajdowało się w rejonie...
W nocy z czwartku na piątek (4/5.06) w należącej do Malezji północnej części wyspy Borneo, doszło do silnego trzęsienia ziemi. Wstrząs o magnitudzie M6.0 był najsilniejszym, jaki odnotowano w tym kraju, co najmniej na tle ostatniego półwiecza. Jego epicentrum znajdowało się w rejonie góry Kinabalu.
W kataklizmie zginęło 16 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych, głównie na skutek zejścia lawiny kamieni na wspinaczy, którzy chcieli w tym czasie zdobyć szczyt.
Władze Malezji o spowodowanie tragedii oskarżyły 10-osobową grupkę turystów z Kanady, Niemiec i Holandii, którzy tydzień wcześniej pozowali niemal nadzy do zdjęć na tle Kinabalu, która jest uważana przez miejscową ludność za świętą górę.
Władzom udało się zidentyfikować na zdjęciu, umieszczonym na jednym z serwisów społecznościowych, kilku uczestników "imprezy" i zakazały im opuszczania Malezji do czasu wyjaśnienia sprawy.
Służby otrzymały nakaz natychmiastowego aresztowania ich, jeśli udadzą się na lotnisko w celu powrotu do rodzinnego kraju. Miejscowa rdzenna ludność jest zdania, że turyści swym zachowaniem zdenerwowali duchy góry, które odpłaciły się wstrząsem.
Obecnie przygotowywany jest rytuał uspokojenia duchów. Miejmy nadzieję, że turyści nie zostaną złożeni duchom w ofierze.
Zabobony zabobonami, jednak trzeba przyznać, że turyści posunęli się trochę za daleko, naruszając dobre obyczaje panujące na Borneo, przy tym profanując miejsce kultu.
Z naukowego punktu widzenia, do trzęsienia ziemi doszło na skutek uwalniania naprężeń powstających w skałach wzdłuż uskoku tektonicznego.
Do wstrząsów w rejonie góry Kinabalu dochodzi co kilka miesięcy, jednak nie przekraczają one magnitudy 5.0. Tym razem wstrząs okazał się silniejszy.